Siódmy już ksiądz w 2019 r., który został odwołany przez Pana do wieczności. Kolejny to już duszpasterz emigracyjny, który prawie cale swoje życie kapłańskie oddal na służbę Bogu, pracując dla dobra polskiej emigracji w Australii i Nowej Zelandii.
Ks. Ignacy Smaga urodził się w rodzinie rolniczej 2 kwietnia 1945 r. w miejscowości Trzetrzewina, pow. Nowy Sącz, woj. Krakowskie. Był synem Józefa i Marii, z domu Stypuła i posiadał liczne rodzeństwo: miał cztery siostry i trzech braci. Został ochrzczony 22 kwietnia 1945 r. w rodzinnej parafii pw. św. Matki Boskiej Pocieszenia w Trzetrzewinie. W miejscowym kościele od szóstego roku życia posługiwał jako ministrant, a mając 7 lat, w 1952 r., rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej w Trzetrzewinie. W 1954 r. na zakończenie drugiej klasy w rodzinnej parafii przystąpił do pierwszej spowiedzi i Komunii Świętej. Przez wiele lat był prezesem ministrantów oraz wyręczał kościelnego przy dzwonieniu na Anioł Pański. Również w swojej parafii 28 sierpnia 1961 r. przyjął sakrament bierzmowania z rąk bpa Michała Blecharczyka, obierając sobie imię Krzysztof.
Po ukończeniu w 1959 r. szkoły podstawowej edukację kontynuował w I Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Długosza w Nowym Sączu. Ukończył je egzaminem dojrzałości 6 maja 1963 r., uzyskując na nim oraz świadectwie stopnie dobre i bardzo dobre. W czasie nauki w liceum uczęszczał na lekcje religii do parafii pw. św. Małgorzaty w Nowym Sączu, uzyskując końcowy stopień bardzo dobry. W klasie maturalnej na początku stycznia 1963 r. napisał pismo Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu z prośbą o podanie warunki przyjęcia do zgromadzenia i do Seminarium Zagranicznego. Po maturze zaś, 24 czerwca 1963 r., napisał do Rektora Seminarium Zagranicznego Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu podanie z prośbą o przyjęcie, załączając odpowiednie dokumenty. Pisał w m.in: „proszę o przyjęcie do nowicjatu Towarzystwa Chrystusowego, a następnie na studia teologiczne w charakterze kandydata do kapłaństwa”. Wśród dołączonych pism znalazło się świadectwo moralności wystawione przez ks. Stanisława Pieprznika, proboszcza parafii w Trzetrzewinie, w którym zostało napisane m.in.; „pochodzi z dobrej katolickiej rodziny. Jako długoletni proboszcz parafii chrzciłem go i przez siedem lat uczyłem w szkole podstawowej. Od sześciu lat służył jako ministrant, najpierw na nieszporach i innych nabożeństwach, a od pierwszej klasy szkoły podstawowej służył do Mszy św. Później jako prezes ministrantów nauczył wielu chłopców ministrantury i służenia do Mszy św”. Również ks. Bogusław Zawiślak, prefekt liceum w Nowym Sączu, w swoim liście napisał wiele dobrych słów o Ignacym, m.in.: „Jako katecheta mogłem obserwować jego osobowość na tle środowiska miejskiego i szkolnego – i stwierdzam, że jest w pełni dojrzałą. Jego morale jest wysokie. Był wzorowym uczniem w nauczaniu religijnym. Osobiście proszę o jego przyjęcie”.
Do Towarzystwa Chrystusowego został przyjęty 14 sierpnia 1963 r. i po krótkim aspirandacie 7 września 1963 r. rozpoczął w Ziębicach kanoniczny nowicjat zakonny. Po jego odbyciu został dopuszczony do złożenia pierwszej profesji zakonnej. W podaniu o dopuszczenie do pierwszych ślubów Ignacy pisał: „w czasie pobytu w nowicjacie upewniłem się co do mojego powołania zakonnego i kapłańskiego”, a w opinii końcowej ks. Reinholda Kuczy, magistra nowicjatu znalazły się m.in. słowa, że „nie dopiero w nowicjacie rozpoczął pracę nad ukształtowaniem swojego charakteru… pobożność Ignacego jest zdrowa, szczera i solidna”. Pierwszą profesję zakonną złożył 8 września 1964 r. w Ziębicach.
Po jej złożeniu 18 września 1964 r. rozpoczął dwuletnie studia filozoficzne w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu, które musiał przerwać, ponieważ dostał wezwanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Odbywał ją przez kolejne dwa lata, od 1965 r. do 1967 r., w jednostce wojskowej w Bartoszycach. (W tej samej jednostce kleryckiej i w podobnym czasie służbę odbywał późniejszy kapelan „Solidarności” bł. Jerzy Popiełuszko). Po ukończeniu służby wojskowej powrócił do seminarium Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu, gdzie kontynuował przerwane studia i 5 kwietnia 1968 r. złożył końcowy egzamin z filozofii tzw. philosophicum. Następnie podjął studia z teologii, podczas których 1 czerwca 1970 r. złożył egzamin tzw. rigorosum i które ukończył 10 maja 1971 r.
W czasie studiów ponawiał profesję zakonną: II profesję złożył 8 września 1965 r.,
III – 8 września 1967 r. (trzecia profesja zakonna była opóźniona przez dwuletni pobyt w wojsku, w podaniu do przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego z prośbą o dopuszczenie do jej złożenia pisał: „po dwuletnim pobycie w wojsku pragnę dalej trwać w szeregach Towarzystwa Chrystusowego i mam nadzieję, że osiągnę tu mój cel i będę mógł realizować misję Towarzystwa”), IV – 8 września 1968 r. i V – 8 września 1969 r. Profesję dozgonną złożył 13 września 1970 r. Składał je wszystkie w Poznaniu. W tym samym czasie został wprowadzony w posługi kapłańskie oraz przyjął wyższe święcenia. Obrzęd tonsury przyjął 10 listopada 1967 r. z rąk bpa Franciszka Jedwabskiego, ostiariat i lektorat – 11 listopada 1968 r. z rąk abpa Antoniego Baraniaka, egzorcystat i akolitat – 9 listopada 1968 r. z rąk bpa Franciszka Jedwabskiego. Święceń subdiakonatu udzielił mu abp Antoni Baraniak 19 września 1970 r., a diakonatu – bp Franciszek Jedwabski 20 listopada 1970 r. Święcenia kapłańskie natomiast przyjął 20 maja 1971 r. w katedrze poznańskiej z rąk abpa Antoniego Baraniaka. W podaniu do przełożonego generalnego z prośbą o dopuszczenie do święceń kapłańskich napisał: „jestem świadom obowiązków jakie wynikają z faktu przyjęcia kapłaństwa. Kierując się celem naszego Towarzystwa, ufny w pomoc Bożą i opiekę Matki Bożej pragnę służyć Bogi i Polonii Zagranicznej”, a na obrazku prymicyjnym napisał: „Radością moją jest pełnić wolę Bożą, pragnę to przyrzeczenie do końca zrealizować”.
Po prymicjach w rodzinnej parafii w Trzetrzewinie i okresie zastępstw, jak prawie każdy chrystusowiec, został skierowany do pracy duszpasterskiej na Pomorze Zachodnie. Na wniosek przełożonego generalnego ks. Wojciecha Kani od bpa Jerzego Stroby, wikariusza generalnego administracji apostolskiej w Gorzowie Wlkp., już 14 czerwca 1971 r. otrzymał pierwszą nominację na wikariusza współpracownika w parafii pw. św. Józefa w Stargardzie Szczecińskim. 8 marca 1972 r. przez wikariusza generalnego ks. Edwarda Szymanka został przydzielony do Referatu do spraw Trzeźwości: został ustanowiony pomocnikiem ks. Bronisława Olendra, proboszcza z Brojc. Działalność w tymże referacie uzgadniał ze swoim stargardzkim proboszczem ks. Włodzimierzem Kowalskim. W parafii w Stargardzie, do której należało wtedy wiele kościołów filialnych, pracował przez rok – do lipca 1972 r. 14 lipca 1972 r. na wniosek przełożonego generalnego ks. Wojciecha Kani od pierwszego ordynariusza ustanowionej dwa tygodnie wcześniej diecezji szczecińsko-kamieńskiej bpa Jerzego Stroby otrzymał przeniesienie ze Stargardu do parafii pw. św. Jana Chrzciciela przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie na równorzędne stanowisko wikariusza współpracownika. Parafia ta była wtedy centralną placówką duszpasterską w Szczecinie.
W styczniu 1974 r. ordynariusz szczecińsko-kamieński bp Jerzy Stroba dokonał reorganizacji parafii w centrum Szczecina. Było to związane z postępującą odbudową kościoła św. Jakuba na Starym Mieście, który został wyznaczony na katedrę ustanowionej w czerwcu 1972 r. diecezji szczecińsko-kamieńskiej, oraz przeniesieniem do niego siedziby erygowanej w 1954 r. parafii pw. św. Jakuba. Wówczas kościół św. Jana Chrzciciela, będący dotąd siedzibą tamtej parafii, stał się siedzibą parafii pw. św. Jana Chrzciciela, w której odtąd duszpasterstwo objęli księża diecezjalni. Natomiast przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, dotychczasowej siedzibie parafii pw. św. Jana Chrzciciela, została erygowana parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, którą oddano pod opiekę duszpasterską chrystusowcom. Zatem chrystusowcy dotąd pracujący w parafii pw. św. Jana Chrzciciela otrzymali nominację na równorzędne stanowiska w nowo erygowanej parafii. Zmiany te na krótko objęły również ks. Ignacego.
Albowiem w tym samym roku od przełożonego generalnego ks. Smaga otrzymał pismo informujące, że został wyznaczony do zagranicznej pracy duszpasterskiej w Australii. Rozpoczął on wtedy starania o otrzymanie paszportu i potrzebnych wiz. 20 września 1974 r. dekretem bpa szczecińsko-kamieńskiego Jerzego Stroby został zwolniony z obowiązków wikariusza w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, do którego dołączono podziękowanie za pracę duszpasterską w diecezji. Po pozytywnym załatwieniu wszystkich formalności paszportowo-wizowych 19 listopada 1974 r. w kaplicy seminaryjnej w Domu Głównym w Poznaniu podczas Mszy Świętej nastąpiło pożegnanie ks. Ignacego udającego się do pracy polonijnej w Australii. Pod koniec liturgii w imieniu przełożonych Towarzystwa pożegnał go współzałożyciel zgromadzenia, ks. Ignacy Posadzy i wręczył mu krzyż misyjny oraz obraz Matki Bożej Częstochowskiej.
Kilka dni później, 24 listopada 1974 r., wyleciał samolotem do Australii. Tym samym stał się pierwszym chrystusowcem, który na Antypody udał się drogą lotniczą. Ci, którzy udawali się wcześniej płynęli do Australii statkiem. Prowincjał ks. Zbigniew Pajdak pisał w liście do Poznania: „wielka radość, że ks. Smaga jest już wśród nas. Doleciał bez specjalnych przygód. Nawet w komorze celnej poznaliśmy go bez trudności, gdyż o głowę przewyższał wszystkich pasażerów”. Po przylocie do Australii, został pomocnikiem duszpasterskim w Bankstown oraz rozpoczął kurs języka angielskiego. Szybko poczynił postępy w nauce języka i już w lutym 1975 r. pojechał na zastępstwo do Brisbane, a później na Tasmanię, gdzie zastępował ks. Franciszka Ferugę.
25 maja 1975 r. Towarzystwo Chrystusowe przejęło po werbistach znajdującą się w pobliżu Melbourne placówkę duszpasterską w Geelong, VIC, a jej pierwszym duszpasterzem został ks. Ignacy. 8 lipca 1975 r. pisał on do przełożonych w Poznaniu: „po przylocie do Australii pomagałem naszym duszpasterzom w Sydney, Newcastle, Canberra i Brisbane. Ośrodki bardzo zróżnicowane, każdy o specyficznych uwarunkowaniach, pozwoliły mi na objęcie samodzielnej placówki. Mimo wielu trudności czuję się bardzo szczęśliwy, gdyż widzę, że tu jestem potrzebny”. W Geelong pracował do 1983 r., przyczyniając się do rozwoju tej polonijnej placówki duszpasterskiej: za jego symptom można przyjąć zakup w 1982 r. przez prowincję domku rodzinnego w Bell Park, który został odremontowany i przeznaczony na mieszkanie dla duszpasterza ośrodka Geelong. W 1983 r. przez prowincjała został ustanowiony proboszczem w Bowen Hills, QLD na przedmieściach Brisbane, gdzie pracował niemalże trzy lata. Stamtąd został przeniesiony do Nowej Zelandii.
11 lipca 1985 r. objął nową placówkę duszpasterską w Berhampore, stanowiącym jedno z południowych przedmieść Wellington, stolicy Nowej Zelandii. W liście do przełożonego generalnego ks. Edwarda Szymanka można znaleźć następujące słowa: „Dzięki Bogu wszystko układa się dobrze, trochę czasu zajęło mi poznanie nowego terenu pracy i przestawienie klimatyczne, rozumiem się z miejscową Polonią”. Ks. Szymanek mógł sam się o tym przekonać kilka lat później, w 1988 r., w czasie przeprowadzania wizytacji kanonicznej placówek duszpasterskich chrystusowców na Antypodach. Odwiedził również ks. Ignacego oraz spotkał się z tamtejszą Polonią. W Nowej Zelandii posługiwał do 1994 r., służąc pomocą duszpasterską naszym Rodakom w różnorodny sposób, szczególnie przez osobiste odwiedziny w domach i szpitalach.
W końcu 1994 r. powrócił do Australii, a w ostatnią niedzielę stycznia 1995 r. został ustanowiony rektorem polskiego sanktuarium maryjnego w Marayong, NSW, w zachodnim przedmieściu największego australijskiego miasta – Sydney. Sanktuarium w Marayong zostało wzniesione staraniem chrystusowców i australijskiej Polonii jako Pomnik Wdzięczności za łaskę Tysiąclecia Chrześcijaństwa w naszej Ojczyźnie oraz pomnik poległych w obronie Ojczyzny. Zostało ono poświęcone w 1966 r. przez kard. Normana Thomasa Gilroy’a, arcybiskupa Sydney jako kaplica miejscowej parafii. Wkrótce stało się centrum życia religijnego wspólnoty polskiej (i tak jest do dziś, gdyż tam koncentruje się duszpasterstwo polskie oraz organizowane są wszystkie uroczystości polonijne). Od 1991 r. sanktuarium w Marayong na mocy dekretu miejscowego biskupa stało się kościołem rektorskim z prawem i obowiązkiem prowadzenia ksiąg parafialnych. Razem z chrystusowcami ośrodkiem tym opiekują się siostry nazaretanki, które użyczyły terenu. Ponadto powstały przy nim Dom Polski, hospicjum, szpital oraz inne instytucje służące Polakom w Australii. Staraniem ks. Ignacego, nowego rektora, na placu przed kościołem w Marayong powstały stacje Drogi Krzyżowej, które zostały poświęcone 16 marca 1997 r. Gorliwie pracował on w tym ośrodku do końca 2000 r., a wdzięczni parafianie tak pisali do przełożonego generalnego w Poznaniu: „ks. Ignacy rozmodlił naszą wspólnotę, umacnia naszą wiarę i wzmacnia miłość do Boga i Jego Świętych…, będzie nam go brakowało w naszym ośrodku”.
Z początkiem 2001 r. ks. Ignacy wraz ze swoim kursowym kolegą ks. Kazimierzem Bojdą SChr został duszpasterzem w Keysborough, VIC na przedmieściach Melbourne. Ich posługa zbiegła się z okresem budowy w tym miejscu nowego kościoła (obecnego sanktuarium Miłosierdzia Bożego). Doprowadzili oni do końca projekty swoich Współbraci, którzy od 1984 r. na prośbę abpa Thomasa Francisa Little, ordynariusza archidiecezji Melbourne podjęli po werbistach polskie duszpasterstwo w aglomeracji melbourneńskiej. Dzięki temu w Keysborough powstał piękny ośrodek duszpasterski, a wybudowany kościół od momentu swojego poświęcenia w kwietniu 2006 r. cieszy się tytułem Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Zarówno poświęcenia świątyni, jak i nadania przywileju sanktuarium dokonał abp Denis Hart, kolejny ordynariusz Melbourne w obecności bpa Ryszarda Karpińskiego, ówczesnego delegata KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej, licznie przybyłych chrystusowców z ówczesnym przełożonym generalnym ks. Tadeuszem Winnickim SChr na czele. W Keysborough ks. Ignacy był pomocnikiem duszpasterskim i pomagał w rozbudowie ośrodka oraz sanktuarium.
Na placówkach w Australii i Nowej Zelandii obchodził swoje uroczystości imieninowe, urodzinowe oraz rocznice, zwłaszcza jubileuszowe, święceń kapłańskich. Warto wspomnieć o jeszcze jednym ważnym wydarzeniu w życiu ks. Ignacego: otóż w czwartek 18 października 2018 r. w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Keysborough w obecności Honorowego Konsula Generalnego w Melbourne, Prezesa Federacji Polskich organizacji w Wiktorii, Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, polskich duszpasterzy oraz licznej grupy wiernych, delegat Polskiej Obrony Narodowej z siedzibą w Indonezji płk Leszek Słomka wręczył Patenty Oficerskie promujące ich na pierwszy stopień oficerski, podporuczników Wojska Polskiego naszemu Współbratu oraz ks. Wiesławowi Słowikowi SJ, rektorowi PMK w Australii i Nowej Zelandii w latach 2000-2018. Te oficerskie nominacje przyznane decyzją p. Andrzeja Dudy, Prezydenta RP i Zwierzchnika Sił Zbrojnych RP są owocem porozumienia między Ordynariatem Polowym i Ministerstwem Obrony Narodowej i stanowią próbę zadośćuczynienia tym, którzy w latach studiów kleryckich byli zmuszeni do odbycia zasadniczej służby wojskowej.
Placówka w Keysborough okazała się być ostatnim miejscem duszpasterskiego posługiwania ks. Ignacego, albowiem wyczerpany pracą na Antypodach mocno podupadł na zdrowiu: dopadła go choroba nowotworowa. Toteż w związku z pogarszającym się stanem zdrowia, wymagającego stałej opieki 9 czerwca 2019 r. powrócił do Marayong, gdzie w domu opieki został otoczony serdeczną opieką przez nazaretanki oraz Współbraci. Tydzień później, w nocy 17/18 czerwca 2019 r. został przewieziony do szpitala w podsydnejskim Blacktown, gdzie dokończył żywota. W ostatnich chwilach życia trwały przy nim siostry oraz Współbrat, ks. Antoni Dudek. Ks. Ignacy Smaga SChr zmarł we wtorek 18 czerwca 2019 r. w szpitalu w Blacktown, NSW, Australia. Przeżył 74 lata, w tym 55 lat życia zakonnego i 48 lat – kapłańskiego.
Już dzień po śmierci, przez kolejne kilka dni, w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Keysborough, gdzie przez ostatnie lata posługiwał duszpastersko śp. ks. Ignacy odbywały się wieczorne nabożeństwa różańcowe oraz odprawiano Msze Święte w intencji Zmarłego. Uroczystości pogrzebowe zaś odbyły się w poniedziałek 24 czerwca 2019 r. w kościele Matki Bożej Częstochowskiej Królowej Polski (War Memorial Chapel) w Marayong. Zgromadziły one chrystusowców, siostry nazaretanki i misjonarki Chrystusa Króla, wiernych z parafii w Marayong i innych ośrodków duszpasterskich z aglomeracji Sydney, a nadto samolotami i autokarem przybyli wierni z Keysborough. Wśród obecnych byli nie tylko Polacy, ale i Australijczycy różnego, narodowościowego pochodzenia. Mszy Świętej koncelebrowanej przez 18 kapłanów z Australii i Nowej Zelandii przewodniczył ks. wiceprowincjał Kamil Żyłczyński SChr, a homilię żałobną wygłosił ks. Antoni Dudek SChr, przełożony wspólnoty w Miller. Na zakończenie Eucharystii odczytano list kondolencyjny przełożonego generalnego Towarzystwa Chrystusowego, ks. Ryszarda Głowackiego SChr. Następnie trumnę ze zmarłym kapłanem przewieziono na cmentarz Pinegrove Memorial Park, na który udała się też część uczestników pogrzebu. Tam po słowach ostatniego pożegnania, na koniec uroczystości zabrzmiał hymn do naszej Pani, Matki i Królowej – Salve Regina. Trumnę z ciałem zmarłego kapłana złożono w kwaterze chrystusowców.
Tego dnia również w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Keysborough została odprawiona Msza Święta dla tych, którzy nie mogli pojechać na pogrzeb do Marayong. Zgromadziła ona licznych parafian wielu narodowości, którzy dziękowali Bogu za wieloletnią posługę duszpasterską ks. Ignacego: był on bowiem dla nich prawdziwym przyjacielem oraz pasterzem dusz, pełnym entuzjazmu i dobroci. Natomiast w sobotę 29 czerwca 2019 r., w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła, o godz. 11.00 odprawiono Mszę Świętą w jego rodzinnej parafii pw. Matki Bożej Pocieszenia w Trzetrzewinie. Podczas niej dziękowano za dar jego życia i powołania kapłańskiego. Była ona także wyrazem duchowej łączności parafian oraz wszystkich, którym była bliska osoba i posługa duszpasterska śp. ks. Ignacego. Tę Mszę Świętą koncelebrował superior naszego Domu Głównego w Poznaniu ks. Marek Grygiel SChr, który na koniec liturgii odczytał list kondolencyjny przełożonego generalnego ks. Ryszarda Głowackiego SChr, który napisał m.in. „przez 45 lat pracy duszpasterskiej na Antypodach był wyznawcą Chrystusa i Jego gorliwym sługą, z oddaniem posługującym Ludowi Bożemu. Postawa wiernych, którym służył, staje się świadectwem, że był dobrym pasterzem, zaś my chrystusowcy zapamiętamy go, jako kochającego nasze Zgromadzenie Zakonne”.
Ks. Ignacy Smaga SChr spoczął w kwaterze chrystusowców na cmentarzu Pinegrove Memorial Park, Kingston Street, Minchinbury (Sydney), NSW, nr grobu A4, gdzie razem ze współbraćmi oczekuje zmartwychwstania.
DOBRY JEZU A NASZ PANIE DAJ MU WIECZNE SPOCZYWANIE!
ks. Bernard Kołodziej SChr
Homilia pogrzebowa wygłoszona przez ks. Antoniego Dudka SChr
Ignacy,
„Wykonało się!” To ostatnie słowa Pana Jezusa powiedziane z wysokości krzyża.
Co się wykonało? Nie ziemskie życie – ono skończyło się wtedy, gdy setnik przebił Jego serce, z którego wypłynęła krew i woda. Wykonało się coś znacznie większego – wykonało się Odkupienie, wykonał się cel Jego przyjścia do nas w ludzkim ciele. Dokonała się ofiara, w której Bóg sam siebie ofiarował w osobie swego Syna za nas, za grzech Adama i za nasze winy, abyśmy odzyskali niewinność Bożych dzieci, niewinność tych, których powołał do istnienia na ziemi, bo pragnął dzielić się z nimi, z nami, swoją Miłością.
Od tamtej chwili na krzyżu, od tego „wykonało się”, wiemy po co żyjemy. Jesteśmy na Ziemi po to, aby swoje życie wypełniać miłością dla drugich, a wypełniając je miłością kontynuować, dopełniać dzieła stworzenia. Przecież każdy z nas przez Boga stworzony, powołany został, by rozwijać, pomnażać dzieło stworzenia. Nie myślimy o tym na co dzień. Kiedy jednak przychodzi wieczór, gdy dzień chyli się ku zachodowi śpiewa w naszej duszy Symeon swój kantyk Nunc Dimittis: „Teraz, o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju, według Twego słowa, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie…”. Śpiewając to przypominamy sobie po co tu jesteśmy, po co jest nasze życie. Ono jest na chwałę naszego Stworzyciela i Odkupiciela. Średniowieczny autor pisał: „Ale ponad wszystko najświętsza, wierzcie mi, jest pieśń Nunc Dimittis, gdy człowiek osiągnął cele o dużej wartości i urzeczywistnił swe oczekiwania”. Zwykle droga do tych urzeczywistnień nie jest usłana różami. Zawsze jakieś cierpienie człowieka dopadnie i wgryzie się w jego ciało, w jego duszę. I chodzi o to, żeby wybrać sobie towarzysza cierpienia. Człowiek nie powinien cierpieć sam – tak mówi mądrość chrześcijańska. Człowiek powinien w momencie cierpienia wybrać Jezusa Chrystusa i łączyć swoje cierpienie z Jego cierpieniem. Kto to potrafi, ten na zewnątrz będzie promieniał radością.
We wtorek wcześnie rano 18 czerwca ks. Ignacego sanitarka zawiozła do szpitala w Blacktown. Tuż po południu Ignacy przyjął wiatyk i sakrament namaszczenia chorych. Lekarz, który wcześniej przeprowadził potrzebne badania, wyznał siostrze Joannie, że Ignacy zmierza ku śmierci. Jedyne co można dla niego zrobić, to towarzyszyć mu, być z nim, on nie powinien być sam. Mądry to lekarz. A siostry nazaretanki czuwały. Wezwany przez nie przyjechałem do Ignacego późnym wieczorem. Trochę, na ile to było możliwe, powspominaliśmy dawne czasy. Ale było coraz bardziej widoczne, że Ksiądz Ignacy już wyruszył w daleką podróż. Coraz ciszej oddychał. Nawet nie było wiadomo, kiedy zasnął na zawsze. Pielęgniarka podeszła do niego, uniosła powiekę i wtedy z oka popłynęła łza. Łza – lacrima destilatae – jak powiada poeta, to naturalny produkt wzruszenia serca. Łza – jak mała soczewka. Co dzięki niej zobaczył Ignacy? Możemy się tylko domyślać. Może zobaczył beskidzkie wzgórza wokół Starego Sącza. Może swoje dzieciństwo. Jakieś wspomnienia kleryckich czasów. Lata, które spędził wcielony do wojska. Może czas swojego duszpasterskiego wędrowania po Australii i Nowej Zelandii. Najpewniej zaś zobaczył przychodzącego ku niemu Pana Jezusa i słowa: chodź do mnie sługo dobry…
Był dobrym, wiernym sługą. Spędziłem z nim tu, w Marayong, pełnych sześć lat. Były to dobre lata. Wiele się od niego nauczyłem. Ksiądz Ignacy temu miejscu i ludziom, którzy tu wtedy przychodzili się modlić był oddany na sto procent. Tłumów nie było, ale wiedział, miał taką świadomość, ze kilkanaście osób jest tak samo ważnych jak wielki tłum. Chciał być dla nich, bo wiedział, mówił mi o tym, że tu jest dla niech, a nie dla siebie. Nie potrzebował afirmacji, ale cieszył się, gdy ktoś zauważył jego starania. Dla Marayong były to owocne lata. Zamiast jednej niedzielnej Mszy św., Eucharystia sprawowana była trzykrotnie. Przed wieczorną Mszą gromadził rodaków na różańcu. Utrwalił zwyczaj codziennych nabożeństw różańcowych i majowych. Wziął pod swoją opiekę osierocony ośrodek duszpasterski w Kingswood. Szkoła Sobotnia wtedy liczyła ponad setkę uczniów. Miał zatem co robić w sobotnie przedpołudnia, a była jeszcze Msza św. w Domu Opieki. Na czas jego duszpasterstwa tutaj przypadł Rok Wielkiego Jubileuszu, a nasz kościół był obdarzony przywilejami miejsca, gdzie można było upraszać łaski związane z tym szczególnym czasem. W dziedzinie spraw materialnych lista też jest długa. Nie potrafię wszystkiego wyliczyć, a z tego co pamiętam: to odnowione, w właściwie nowe konfesjonały, nowe organy, nowe nagłośnienie świątyni, figura św. Józefa przed kościołem, statua Matki Boże, betonowe chodniki wokół sali, stacje drogi krzyżowej… Kochał to miejsce i ludzi i trudno mu było, bo nie chciał, choćby na dzień lub dwa się stąd oddalić.
Ostatnie lata był przy sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Melbourne. Jestem przekonany, że ks. Ignacy i tam nie skąpił swego serca. Tak Pan Bóg pokierował, że wrócił tutaj, aby mógł stąd, od domu Matki Bożej, wrócić do Domu Ojca.
Powiada się, że nie ma ludzi niezastąpionych. To byłaby prawda, gdyby człowiek był rzeczą. Jest jednak osobą, zawsze kimś niepowtarzalnym. Stąd też śmierć pozostawia po każdym pustkę w życiu; można powiedzieć, że jest to bolesna obecność nieobecności. Tak jest dla nas, dla jego rodziny i bliskich.
Dla niego zaczęło się spotkanie z Nieustannie Obecnym, z Jego wszystko wypełniającą Miłością.
ks. Antoni Dudek SChr