Urodził się 25.03.1906 r. w miejscowości Truszczyny pow. Lubawa woj. pomorskie. Rodzicami byli Adam i Augusta Orzechowska.
Do Towarzystwa Chrystusowego wstąpił 04.12.1934 r. w Potulicach, gdzie rozpoczął nowicjat w dniu 28.09.1935 roku. W Potulicach złożył pierwszą profesję złożył 29.09.1936 r. i drugą 29.09.1937 roku. Następne dopiero po wojnie: w Poznaniu 08.12.1947 oraz w Ziębicach 08.12.1949 roku.
W przeddzień wybuchu II wojny światowej w 1939 r. za zgodą przełożonych zgłosił się do wojska. Po kapitulacji Warszawy wrócił do Potulic, skąd na polecenie przełożonego ks. Ignacego Posadzego ruszył w rodzinne strony. Wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec, wrócił po wojnie do Poznania.
Od 16.08.1948 do 09.11.1948 przebywał w Ziębicach, potem w Poznaniu. W dniu 15.02.1959 r. wyjechał do Niemiec. W Essen pracował wśród Polonii, podobnie w Roubaix we Francji, dokąd wyjechał z Essen w dniu 01.01.1966 roku. Do Polski wrócił 20.09.1968 r. i pracował w księgarni Towarzystwa Chrystusowego do 14.11.1972 roku.
Z powodu choroby serca przeniesiony do Puszczykowa, zmarł 07.02.1973 r. i został pochowany w Poznaniu na Miłostowie.
***
Z nazwiskiem br. Klemensa spotkałem się jako uczeń Liceum Ogólnokształcącego w Lubawie na Pomorzu. Ówczesny nasz prefekt, nieżyjący już dziś ks. Tadeusz Seroczyński, utrzymywał z br. Klemensem korespondencyjny kontakt, byli nawet przyjaciółmi. Każdego roku na wiosnę nasz prefekt odczytywał nam na katechezie list od br. Klemensa zachęcający do wstąpienia do Towarzystwa Chrystusowego i poświęcenia się pracy dla Polonii. Poza tym abonowaliśmy w naszej klasie w 100% miesięcznik ,,Msza Święta” przesyłany ks. Prefektowi przez br. Klemensa.
Na tej podstawie zawsze twierdzę, że powołanie do Towarzystwa zawdzięczam pośrednictwu „Mszy Świętej” i zmarłego Brata. I dziś, po 21 letnim stażu w Towarzystwie Chrystusowym, stojąc nad trumną br. Klemensa Orłowskiego, dziękowałem mu bardzo za jego apostolstwo na rzecz Chrystusa i swojej rodziny zakonnej.
Koleje jego życia były proste:
Brat Klemens ORŁOWSKI urodził się 25 marca 1906 r. w Truszczynach, pow. Lubawa, na Pomorzu. Do Towarzystwa Chrystusowego w Potulicach wstąpił w grudniu 1934 r., aby w charakterze brata pomocnika realizować posłannictwo Towarzystwa.
W roku 1936 złożył pierwszą profesję zakonną. Po wojnie przybył do Poznania i z właściwą sobie gorliwością zaangażował się do pracy w wydawnictwie i księgarni naszej Wspólnoty.
Nurtowało jednak w nim pragnienie, aby pełnić właściwą misję Towarzystwa, dlatego zgłosił przełożonym chęć wyjazdu za granicę, co udało mu się zrealizować w dniu 13 lutego 1959 r. Przez 6 lat przebywał w Essen, służąc pomocą miejscowym duszpasterzom polonijnym, a następnie przez dwa lata był administratorem domu Towarzystwa w Roubaix we Francji.
We wrześniu 1968 roku powrócił do Polski i oddał się pracy w księgarni w domu poznańskim, gdzie prawie do ostatniej chwili pełnił sumiennie obowiązki księgowego. Zdrowie jego pogarszało się coraz bardziej. Na polecenie lekarza zaniechał dotychczasowej pracy i w listopadzie 1972 r. został przeniesiony do Puszczykowa. Pragnął również tam służyć Towarzystwu. W czasie pracy utracił przytomność na skutek ciężkiej choroby serca. Przewieziony do szpitala nie uzyskał już przytomności i po kilku dniach oddał duszę swoją Panu w dniu 7 lutego 1973 r.
Liturgia pogrzebowa odbyła się w kaplicy seminaryjnej w Poznaniu w piątek dnia 9 lutego, a zwłoki Brata Klemensa złożono na cmentarzu Poznań-Miłostowo.
W drodze z cmentarza refleksje. Znowu jednego Brata mniej. Brata, jak to wykazały pierwsze słowa tego wspomnienia, przywiązanego do Towarzystwa. Rozumiejącego swoje powołanie, tak po prostu, w pracy na każdym odcinku, pracy branej często ponad siły - ale z ogromną pogodą. W pracy pojmowanej w duchu silnej i żywej wiary - bo to jest jedyny i nieodzowny warunek, by wytrwać i realizować się w powołaniu brata zakonnego. Wydaje się bowiem, że każdy Brat zakonny musi znacznie więcej wysiłku wkładać w stałe ożywianie nadprzyrodzonego nastawienia w wykonywaniu swych obowiązków niż ksiądz. Obowiązki księdza same przez się wiążą go nieustannie z Bogiem - czy to przez studium, czy przez sprawowanie kultu i duszpasterstwa. Brat natomiast bardzo często wykonuje prace zupełnie „służebne” - bywa kucharzem, portierem, stolarzem, ślusarzem, gospodarzem domu, ogrodnikiem itp. itd. Jest szalenie użyteczny i potrzebny społeczności, dla funkcjonowania domu zakonnego lub seminarium. Wiadomo, że może go zastąpić człowiek świecki, ale tu właśnie Kościół okazuje się wspaniałomyślny i bogaty w realizowaniu słów Chrystusa: „jeżeli chcesz...” - Jeżeli chcesz mi służyć bezpośrednio, w szczególny sposób, całkowicie, a nie masz warunków, lub tak ci się ułożyło lub wreszcie masz takie zainteresowania - że nie chcesz być księdzem masz do wyboru tyle możliwości pracy. „Przyjdź i naśladuj mnie”. Ale właśnie o tym „dla Chrystusa”, trzeba zawsze pamiętać i pamięć tę odświeżać. Wtedy pokocha się swoje powołanie, wtedy wytrwa się, jak brat Klemens do końca.
Powróćmy jeszcze do jego osobowości.
Był człowiekiem o wybitnie męskich i dodatnich cechach charakteru. Zdecydowany, zrównoważony, koleżeński. Jego znajomi i przyjaciele mówili o nim zawsze z największym uznaniem. W Roubaix, we Francji, do dziś bardzo żywo wspominają Polacy jego pracowitość, wyrozumiałość, bezpośredniość - ma tam wielu przyjaciół.
Odznaczał się nadto pobożnością - często i długo przebywał w kaplicy na rozmowie z Bogiem.
Do br. Klemensa stosują się w pełni słowa: „Błogosławieni, którzy w Panu umierają”.
ks. Michał Kamiński TChr.