Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. ks. Marian Kołodziej



Urodził się 13.07.1939 r. w miejscowości Witaniów pow. Lubartów woj. lubelskie. Rodzicami byli Józef i Marianna z domu Kurów. Świadectwo dojrzałości otrzymał w Liceum Ogólnokształcącym w Wysokiem k/ Krasnegostawu.
Do Towarzystwa Chrystusowego wstąpił 15.08.1959 r., nowicjat rozpoczął 08.09.1959 r. w Ziębicach [z przerwami w wojsku – dekret Ks. Prymasa]. Pierwszą profesję złożył 16.09.1962 r. drugą 08.09.1963 r., trzecią 08.09.1964 r. w Poznaniu. Profesję dozgonną złożył 16.09.1965 roku. Studia rozpoczął 19.09.1962 r. i skończył 05.06.1968 roku. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk ks. bp. Antoniego Baraniaka 08.06.1968 roku w Poznaniu. Po ukończeniu kursu emigracyjnego w Puszczykowie 02.06.1969 r. wyjechał do pracy w Australii.
Był duszpasterzem Polaków w Newborough. Zginął w wypadku samochodowym w drodze z Melbourne do Sydney, jadąc na spotkanie z Ks. Generałem TChr. 09.02.1972 roku. Został pochowany na cmentarzu w Marayong.

***

W czerwcu 1969 r. pisaliśmy na stronie 143: „Trzech bardzo młodych księży, zaledwie kilka miesięcy po święceniach kapłańskich w dniu 8 czerwca ubr. otrzymało paszporty i wyjeżdża do Australii (...) są to: (...) Ks. Marian Kołodziej...”
Dnia 9 II br. rano otrzymaliśmy telegram: „Ks. Marian Kołodziej zginął w wypadku samochodowym, pogrzeb...”
Zaledwie trzy lata mógł pracować wśród Polonii Australijskiej. Oto garść wspomnień jednego z kolegów.
„Po raz pierwszy spotkałem Mariana w sylwestra 1961 r., rozpoczynał w tym dniu po raz drugi nowicjat w Towarzystwie Chrystusowym po odbyciu służby wojskowej. Przełożony, który przyjmował go do nowicjatu powiedział: „Zamieniasz dziś mundur żołnierza polskiego na mundur żołnierza Chrystusa”. We wrześniu 1962 r. przybyliśmy do Poznania. Nadzieje na pracę wśród Polonii były wtedy nikłe. Z trudem ale i zapałem wkuwał wiedzę filozoficzną, łacinę, angielski, francuski no i oczywiście teologię. Gdy w roku 1968 zbliżaliśmy się do kapłaństwa, możliwości wyjazdu rysowały się wyraźnie. Kurs w Warszawie, święcenia w katedrze poznańskiej, pierwsze próby duszpasterstwa i... przygotowanie do wyjazdu.
Był zawsze bardzo szczery, bezpośredni, koleżeński. Jeden z kolegów napisał o nim z Australii: „Marian pracuje dzielnie. Właściwie to z nim tylko potrafię na serio porozmawiać”.
Walka śp. ks. Mariana Kołodzieja w mundurze Chrystusa trwała tylko ok. 10 lat. Wytrwał do końca swoich dni - koniec przyszedł wcześnie i niespodzianie. Wśród tak potrzebnych Polonii młodych duszpasterzy - znowu luka. Wracamy jeszcze raz myślą do obchodzonego w tym miesiącu tygodnia Powołań - myśląc o jego łasce wytrwania do końca, poślijmy do Boga natarczywą prośbę: aby żaden z powołanych do noszenia munduru Chrystusa nie pozbywał się go lekkomyślnie - aby wszyscy wytrwali do końca.