ks. Władysław Dobroć SChr (*15.09.1930 - +05.03.2021)
Kolejny duszpasterz emigracyjny, który w 2021 r. odszedł do Pana, a wiele lat swojego kapłańskiego życia poświęcił służbie Polakom we Francji. Przez całe życie był pełen energii i optymizmu, którymi emanował na otoczenie. Nadto wybitny alpinista, może pierwszy kapłan, który opieką duszpasterską objął polskich kierowców samochodów ciężarowych poza granicami Polski. Sam siebie określał jako skromnego pastuszka na francuskim ugorze, a inni nazywali go proboszczem parafii na kołach bądź duszpasterzem dwunastokołowców…
Ks. Władysław Dobroć urodził się 15 września 1930 r. w miejscowości Wąsosze w powiecie konińskim, w woj. poznańskim. Był synem Michała i Julii, z domu Zawisza. Został ochrzczony 21 września 1930 r. w parafii pw. Wszystkich Świętych w Wąsoszach. W 1934 r. rodzina przeprowadziła się do miejscowości Pustelnik w powiecie warszawskim, gdzie rozpoczął naukę w miejscowej szkole podstawowej i gdzie zastał jego rodzinę wybuch II wojny światowej. Do 1942 r., do momentu zamknięcia szkoły przez niemieckie władze okupacyjne, ukończył cztery klasy. W 1944 r. rodzina przeprowadziła się do Woli Rasztowskiej, k. Radzymina, gdzie jego ojciec podjął pracę jako kowal w miejscowym majątku. A młody Władysław uczęszczał w tym czasie na lekcje prywatne i dzięki nim ukończył piątą i szóstą klasę szkoły podstawowej. Po zakończeniu II wojny światowej rodzina przeprowadziła się na Pomorze Zachodnie i zamieszkała w Gogolewie w powiecie stargardzkim. W miejscowym kościele, do którego dojeżdżali chrystusowcy ze Stargardu, od 1946 r. zaangażował w służbę ministrancką oraz został przygotowany do pierwszej spowiedzi i Komunii Świętej. W latach 1945-1948 w Stargardzie dokończył edukację w zakresie szkoły podstawowej. 21 kwietnia 1947 r. w kościele parafialnym pw. św. Jana Chrzciciela w Stargardzie przyjął sakrament bierzmowania z rąk ks. Edmunda Nowickiego, administratora administratury apostolskiej w Gorzowie Wielkopolskim.
Gdy w czerwcu 1948 r. ukończył szkołę podstawową, postanowił swoją edukację kontynuować w Małym Seminarium Zagranicznym (jak wtedy określano Niższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców), dlatego w liście do jego dyrektora z 23 sierpnia 1948 r. napisał: „Z gorącą prośbą zwracam się o przyjęcie mnie do Małego Seminarium Zagranicznego, gdyż mam szczerą chęć służyć jako kapłan przez całe życie Panu Bogu. Pragnę pracować za granicą wśród swych Rodaków, aby dusze wiernych nie odwracały się od Boga”. W załączonym życiorysie jako rok urodzenia podał (pomyłkowo!) 1931. Został przyjęty do Niższego Seminarium, gdzie podjął naukę w zakresie szkoły średniej. Po dwóch latach 12 czerwca 1950 r. do przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego napisał pismo z prośbą o przyjęcie do nowicjatu Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców. Prośbę argumentował takimi słowami: „Mam szczerą chęć i gorące pragnienie poświęcić się służbie Bożej i nieść chętną pomoc naszym rodakom na obczyźnie. Pragnę rozniecać w duszach naszych wychodźców żar miłości Bożej i iść na podbój dusz nieśmiertelnych, prowadząc je do Boga”.
Do Towarzystwa Chrystusowego został przyjęty 14 sierpnia 1950 r. i 1 września rozpoczął w Ziębicach kanoniczny nowicjat. Po rocznym nowicjacie, 1 września 1951 r., w Bydgoszczy (dokąd został przeniesiony nowicjat) złożył na ręce przełożonego generalnego pierwszą profesję zakonną. Ponawiał ją w kolejnych latach: II profesję złożył 8 września 1952 r., III – 8 września 1953 r., a 8 września 1954 r. w Poznaniu złożył profesję dozgonną. W podaniu o dopuszczenie do jej złożenia napisał: „Pragnę do śmierci trwać w szeregach Towarzystwa Chrystusowego i oddać się całkowicie pracy kapłańskiej na wychodźstwie”.
Po pierwszych ślubach kontynuował edukację w Niższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Chrystusowego w Ziębicach i ukończył ją 1 czerwca 1952 r. wewnętrznym egzaminem maturalnym. 10 września 1952 r. rozpoczął w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu studia filozoficzne, które zwieńczył 14 maja 1954 r. egzaminem philosophicum. Następnie podjął czteroletnie studia teologiczne, które zwieńczył egzaminem rigorosum i ukończył 25 marca 1958 r.
2 października 1954 r., na początku studiów teologicznych, został włączony do stanu duchownego przez obrzęd tonsury, którego dokonał bp Herbert Bednorz. Następnego dnia z rąk tego samego hierarchy otrzymał niższe święcenia ostiariatu i lektoratu. Rok później, 9 października 1955 r., również przez posługę bpa Herberta Bednorza, przyjął niższe święcenia egzorcystatu i akolitatu. Święceń subdiakonatu 26 maja 1957 r. i diakonatu 10 czerwca 1957 r. udzielił mu bp Franciszek Jedwabski. Święcenia kapłańskie przyjął 20 kwietnia 1958 r. z rąk pasterza Kościoła poznańskiego abpa Antoniego Baraniaka. W podaniu do przełożonego generalnego z prośbą o dopuszczenie do święceń kapłańskich napisał: „Pragnę jako kapłan-zakonnik pracować dla dobra dusz nieśmiertelnych naszych wychodźców”.
Po święceniach kapłańskich oraz prymicjach w rodzinnej parafii został skierowany do pracy duszpasterskiej na Pomorze Zachodnie. 19 maja 1958 r. na wniosek przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego, został mianowany przez ks. Józefa Michalskiego, wikariusza kapitulnego administratury w Gorzowie Wielkopolskim, wikariuszem współpracownikiem w parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Golczewie, gdzie proboszczem był ks. Antoni Rauer, a parafia była bardzo rozległa: bo liczyła ponad 20 wiosek oraz sześć kościołów filialnych. Pracował tam przez dwa lata, do 27 sierpnia 1960 r. Wtedy to, na wniosek przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego, został zwolniony przez ks. Władysława Sygnatowicza, wikariusza generalnego administratury w Gorzowie Wielkopolskim, z Golczewa i równocześnie mianowany wikariuszem współpracownikiem w parafii pw. Chrystusa Króla w Dolicach, w której proboszczem był ks. Alfons Medycki. To też była parafia bardzo rozległa, z sześcioma kościołami filialnymi oraz należało do niej kilka małych wiosek. Po roku pracy duszpasterskiej w Dolicach 15 czerwca 1961 r., na wniosek przełożonego generalnego, został mianowany przez bpa Jerzego Strobę, wikariusza generalnego administratury w Gorzowie Wielkopolskim, wikariuszem współpracownikiem w parafii pw. Świętych Piotra i Pawła w Szczecinie-Podjuchach, w której proboszczem był ks. Wiktor Szczęsny. Parafia ta liczyła ponad siedem tysięcy mieszkańców i należały do niej jeszcze trzy kościoły filialne. Po kolejnych dwóch latach pracy, na wniosek przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego, 9 sierpnia 1963 r. został przeniesiony przez bpa Jerzego Strobę ze Szczecina-Podjuch na równorzędne stanowisko do parafii pw. św. Jerzego w Goleniowie. Proboszczem parafii w Goleniowie był ks. Jan Ładniak. Tutaj również posługiwał przez dwa lata i z dniem 15 lipca 1965 r., na wniosek przełożonego generalnego został przeniesiony przez bpa Ignacego Jeża, wikariusza generalnego administratury w Gorzowie Wielkopolskim, do parafii pw. Świętego Ducha w Szczecinie-Zdrojach i mianowany w niej wikariuszem współpracownikiem oraz nauczycielem religii. Tu proboszczem był ks. Jan Klaub, a ks. Władysław otrzymał od przełożonego generalnego nominację na ekonoma domowego tej placówki zakonnej Towarzystwa Chrystusowego. W Szczecinie-Zdrojach pracował tylko przez jeden rok i z dniem 30 sierpnia 1966 r., na wniosek przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego został zwolniony przez bpa Jerzego Strobę, wikariusza generalnego administratury w Gorzowie Wielkopolskim, z obowiązków wikariusza i katechety w parafii Świętego Ducha i równocześnie mianowany wikariuszem współpracownikiem parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. Proboszczem tej największej szczecińskiej parafii był ks. Witold Stańczak, a posługi kapłańskie spełniano w monumentalnym kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Mniej więcej w tym samym czasie, w sierpniu 1966 r., otrzymał zaproszenie na wyjazd do Brazylii, który był potwierdzony przez Sekretariat Prymasa Polski. Do wyjazdu jednak nie doszło z powodu odmowy wydania paszportu. W parafii centrum Szczecina posługiwał zdecydowanie dłużej, bo aż cztery lata. Z dniem 17 lipca 1970 r., na wniosek nowego przełożonego generalnego ks. Wojciecha Kani, został zwolniony przez bpa Jerzego Strobę wikariusza generalnego administratury w Gorzowie Wielkopolskim, z pracy w parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Szczecinie i równocześnie mianowany wikariuszem współpracownikiem parafii pw. Świętych Piotra i Pawła w Szczecinie-Podjuchach, w której był już nowy proboszcz – ks. Tadeusz Rudnik. Po dziewięciu latach ks. Władysław wrócił do parafii, w której już wcześniej pracował, ale z nowym, bardzo ważnym i odpowiedzialnym zadaniem – przygotowania do utworzenia kolejnej wspólnoty parafialnej w prawobrzeżnej części Szczecina, w jego południowych dzielnicach Żydowce i Klucz. Podjął się jego z gorliwością i zapałem: znalazł sobie kąt do mieszkania w kapliczce na dawnym cmentarzu i tam sprawował Msze Święte, udzielał sakramentów, głosił słowo Boże i katechizował. Bp Jerzy Stroba, pierwszy ordynariusz nowo utworzonej diecezji szczecińsko-kamieńskiej nakazał prowadzenie już od 1972 r. oddzielnych ksiąg dla tej części parafii w Szczecinie-Podjuchach, jednak szczeciński Urząd ds. Wyznań nie chciał się zgodzić na taki podział parafii, by stworzyć parafię obejmującą osiedla Żydowce i Klucz. Udało się jedynie podzielić tak parafię w Podjuchach, by utworzyć parafię pw. Matki Boskiej Królowej Polski w Radziszewie, do której włączono wspomniane południowe dzielnice Szczecina. Dla ks. Władysława oznaczało to kolejną zmianę placówki duszpasterskiej: 16 września 1973 r. został przeniesiony przez bpa Jerzego Strobę, pasterza diecezji, na równorzędne stanowisko wikariusza współpracownika w tej nowej parafii, w której proboszczem był ks. Norbert Stasek. Obowiązki jednak pozostały te same – przygotowywać podwaliny dla nowej wspólnoty parafialnej (którą udało się utworzyć prawie 15 lat później – w 1987 r.). Samodzielny wikariat w Szczecinie-Żydowcach i Kluczu przy parafii w Radziszewie był ostatnim miejscem posługi duszpasterskiej ks. Władysława w Ojczyźnie. Został bowiem skierowany do duszpasterskiej pracy polonijnej we Francji, zatem na wniosek wikariusza generalnego ks. Edwarda Szymanka z dniem 20 sierpnia 1974 r. został zwolniony przez ordynariusza diecezji z pracy w parafii i diecezji. Za to ponad piętnastoletnie posługiwanie w parafiach Pomorza Zachodniego otrzymał okolicznościowe podziękowanie.
Warto i należy wspomnieć o jednej z jego pasji – wysokogórskich wycieczkach i wspinaczce, która poniekąd też pozwoliła mu załatwić formalności związane wyjazdem zagranicznym. Pasja ta ma swoje początki we wczesnej młodości ks. Władysława: stał się miłośnikiem górskich wypraw turystycznych, poczynając od polskich Tatr, gdzie zdobył prawie wszystkie szczyty. Potem w Alpach zdobył szczyty Mont Blanc i Großglockner. W 1972 r., w tysięczną rocznicę bitwy pod Cedynią, wziął udział w wyprawie wysokogórskiej w góry Zagros i Elburs w Iranie, gdzie wraz ze Współbratem, ks. Andrzejem Woźnickim, wszedł na Damawend (5671 m n.p.m wg starszych pomiarów, a 5610 m n.p.m – wg obecnych). Wytyczyli też nową trasę na ten szczyt, biegnącą po północno-zachodniej grani, którą nazwali Cedynia Kuh (nie została jednak oficjalnie przyjęta). Potem były kolejne wyjazdy: w 1973 r. trawersowanie północno-zachodniego Spitsbergenu i pierwsze polskie wejście na dziewiczy trzeci wierzchołek masywu Kopernikusfjellet, czy rok później wejście na Rapasoir na Grenlandii czy jeszcze inne wyprawy. Na szczycie Kopernika odprawił Mszę Świętą. 1 marca 1974 r. został przyjęty przez Zarząd Główny do Szczecińskiego Koła Wysokogórskiego. Uzyskał wtedy prawa do reprezentowania polskiego taternictwa i alpinizmu. Swojemu zamiłowaniu był wiernym aż do śmierci… Za wieloletnie zasługi w wyprawach górskich 19 listopada 2007 r. nadano mu tytuł Honorowego Członka Szczecińskiego Klubu Wysokogórskiego.
Dzięki pasji, która pozwoliła przyspieszyć uzyskanie paszportu, i po załatwieniu wszystkich innych formalności paszportowych i wizowych oraz pożegnaniu w Domu Głównym w Poznaniu ks. Władysław 26 czerwca 1975 r. wyjechał do polonijnej pracy duszpasterskiej we Francji. Rozpoczął je w miejscowości Roubaix na północy Francji, wchodzącej w skład zespołu miejskiego Lille. 1 września 1975 r. od przełożonego ówczesnej wiceprowincji ks. Wacława Bytniewskiego i rektora PMK w Paryżu ks. Zbigniewa Bernackiego otrzymał odpowiednie dekrety nominacyjne na duszpasterza polskiego. Była tam liczna wspólnota polska, z Domem Towarzystwa i Instytutem MB Częstochowskiej, gdzie na początku lat siedemdziesiątych wybudowano kościół w nowoczesnym stylu (którego architektem był Andrzej Kulesza, budowniczy nowoczesnego kościoła we Władysławowie). Proboszczem był ks. Zdzisław Król, a duszpasterze obsługiwali jeszcze Lille, Dunkierkę, Tourcoing i Wattrelos, dojeżdżając do tych miejscowości z Mszą Świętą.
17 listopada 1976 r., w porozumieniu z przełożonym prowincjalnym ks. Wacławem Bytniewskim, został zwolniony przez rektora PMK w Paryżu ks. Zbigniewa Bernackiego z obowiązków duszpasterskich w Roubaix i równocześnie mianowany duszpasterzem pomocniczym w Bruay-en-Artois (późniejsza nazwa to Bruay-la-Buissière). Była to liczna, górnicza parafia, może nawet największa w północnej Francji. Duszpasterze, poza Bruay, obsługiwali jeszcze okoliczne miejscowości: Houdain, Haillicourt i Divion. Proboszczem był ks. Alfons Skomorowski, a ks. Władysław pracował tam do 1983 r., koncentrując swoje duszpasterskie działania w Houdain. W latach 1983-1996 był duszpasterzem w Montigny-en-Ostrevent, gdzie służył pomocą wszystkim potrzebującym, organizował pielgrzymki parafian do sanktuariów, zwłaszcza maryjnych, angażował się w życie duszpasterskie całego regionu – przez pewien czas był odpowiedzialny za duchową formację mężczyzn zrzeszonych w działających od czasów międzywojnia Związku Mężów Katolickich. Jego staraniem odnowiono też kościół, w którym odbywała się służba Boża: otrzymał on nowe wyposażenie wnętrza.
8 września 1996 r., w porozumieniu z prowincjałem Towarzystwa we Francji ks. Ryszardem Oblizajkiem i rektorem PMK w Paryżu ks. Stanisławem Jeżem, bp Jean Vilnet, ordynariusz diecezji Lille mianował ks. Dobrocia duszpasterzem polonijnym w Dunkierce. Pełen zapału ks. Władysław bardzo rozwinął duszpasterstwo w Dunkierce: może nie spowodował, że na nabożeństwa zaczęły przychodzić niezliczone tłumy wiernych, ale tę wspólnotę, czasem kilkudziesięcioosobową, zgromadzoną na niedzielnych Mszach bardzo ożywił i zintegrował. Dzięki pomocy przyjaciół z Polski, w tym tych ze wspólnych wspinaczek wysokogórskich, udało mu się zorganizować wiele różnych uroczystości religijnych i patriotycznych. Opieką duszpasterską objął również przejeżdżających polskich (ale nie tylko) szoferów – kierowców TIR-ów, udających się do Wielkiej Brytanii, mających w Dunkierce oraz okolicy tzw. ‘pauzy’, tzn. obowiązkowe, wymagane prawem postoje po wielogodzinnej podróży. Odwiedzał ich na parkingach, rozmawiał i ‘częstował’ egzemplarzami katolickiej prasy, głównie wydawanym przez PMK we Francji „Głosem katolickim” oraz wydawanym przez Towarzystwo Chrystusowe „Miłujcie się”. Zapraszał ich do udziału w odprawianych przez niego Mszach Świętych w Dunkierce, a nawet kilku co niedziela zabierał swoim samochodem. Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku została nawet zorganizowana prowizoryczna kaplica z kontenerów dla marynarzy dunkierskiego portu, w której w sobotnie popołudnia ks. Władysław sprawował Msze Święte dla kierowców. Sława ‘duszpasterza dwunastokołowców’ obiegła niemalże całą Francję, gdyż kierowcy dzielili się między sobą informacją o takim duszpasterzu i często ks. Władysław był proszony o różne interwencje (i gdy mógł, pomagał). Tę działalność opisywał periodyk emigracyjny we Francji oraz wydawana przez chrystusowców „Msza Święta” (zob. „Głos katolicki” rok LI[2009], nr 33[2334], s. 15; „Msza Święta” rok LXV[2009], nr 10[756], s. 38-39). Ów wycinek duszpasterskiej posługi ks. Władysława znalazł swoje miejsce w filmie pt. „Dajcie nam księdza”, stworzonym przez referat powołań Towarzystwa Chrystusowego z okazji 80-lecia zgromadzenia opowiadającym o różnych aspektach powołania zakonnego i kapłańskiego oraz posługi chrystusowca.
Kiedy mógł, pomagał…, kiedy pod Dunkierką 8 sierpnia 2007 r. miał miejsce tragiczny wypadek polskiego autokaru, ks. Władysław pierwszy pospieszył z akcją ratowniczą. Za pomoc niesioną poszkodowanym otrzymał specjalne podziękowanie od Senatu RP, które zostało przekazane przez konsul Wandę Kalińską i w którym można przeczytać następujące słowa: „W imieniu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, a także wszystkich pracowników Konsulatu dziękuję za pomoc niesioną poszkodowanym w wypadku autokaru polskiego pod Dunkierką, który miał miejsce 8 sierpnia 2007 roku. Dziękuję za zaangażowanie i poświęcenie, za okazane serce i opiekę. Pragnę również dołączyć wyrazy podziękowań od rodzin poszkodowanych”. Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył ks. Władysława 27 lutego 2008 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej za wybitne zasługi w ratowaniu życia ludzkiego, za udział w akcji ratowniczej i udzielanie pomocy ofiarom wypadku polskiego autokaru w okolicach Dunkierki. Fakt ten odnotował regionalny dziennik „La Voix du Nord” z 29 lutego 2008 r., w którym ukazał się na ten temat artykuł pt. „Accident de l’autocar polonais: quatre distinctions qui resteront accrochées au cœur”.
W tym samym 2008 r. obchodził złoty jubileusz kapłaństwa. Z tej okazji od ówczesnego przełożonego generalnego ks. Tomasza Sielickiego otrzymał list, w którym zostało napisane m.in. „Za dotychczasową służbę Czcigodnego Księdza Jubilata, realizację misji Towarzystwa Chrystusowego w Kościele, w imieniu własnym i całej naszej Wspólnoty składam serdeczne podziękowanie. Niech Chrystus, Król Wszechświata, wszelkie trudy po swojemu – czyli jak najszczodrzej wynagrodzi; niech obdarza zdrowiem i hojnie udziela nadprzyrodzonych łask i darów potrzebnych w dawaniu świadectwa o Jego Królestwie”. W niedzielę 20 kwietnia 2008 r., a więc ipsa die, celebrował ten jubileusz z parafianami z Dunkierki, lecz także z innych miejsc – z Bruay-la-Buissière, Houdain, Montigny-en-Ostrevent oraz przyjaciółmi z Polski. Na tych uroczystościach parafianie wręczyli Jubilatowi Księgę Pamiątkową z życzeniami oraz napisanymi wierszami. Jubileuszowe świętowanie kontynuował ze Współbraćmi z Francji (a szczególnie ze Współbratem kursowym, ks. Wacławem Bytniewskim) w czwartek 8 maja 2008 r. Z Polski przybył na nie ks. generał Sielicki, który wygłosił okolicznościowe kazanie.
Z pomocą polskich przyjaciół organizował uroczystości religijne i patriotyczne. Najgłośniejszą było poświęcenie i odsłonięcie na jednym z dunkierskich placów steli ku czci bł. Jerzego Popiełuszki w dniu jego beatyfikacji 6 czerwca 2010 r. Na steli została wyryta życiowa dewiza Błogosławionego, wyjęta z nauczania św. Pawła Apostoła „Zło Dobrem Zwyciężaj – Vaincre le Mal par le Bien”. Sama uroczystość rozpoczęła się Mszą Świętą w kaplicy w Dunkierce pod przewodnictwem ks. Bruna Courtois, delegata arcybiskupa metropolity Lille, którą koncelebrował wraz z ks. Władysławem głoszący kazanie wicerektor PMK ks. Krystian Gawron. W swoim słowie wskazał, że w mieście, które stanowi swoiste okno na świat, trzeba mówić o wartościach nieprzemijających, a życiowa dewiza ks. Jerzego, którą wyryto na steli o tym przypomina. W uroczystościach tych wzięli udział również przedstawiciele konsulatu RP w Lille i lokalnych władz miejskich, a przewodniczący Parlamentu Europejskiego prof. Jerzy Buzek wystosował okolicznościowy list. Ponadto o uroczystościach w Dunkierce, jak i samej beatyfikacji Kapelana Solidarności wspomniała lokalna prasa. Innym wspólnie obchodzonym dniem była celebracja Narodowego Święta Niepodległości Polski z uroczystą Mszą Świętą, przemarszem do dwóch polskich pomników – ku czci polskich lotników walczących w 1940 r. i steli bł. ks. Jerzego – i wspólnym obiadem połączonym ze śpiewem pieśni patriotycznych i biesiadnych. O tych obchodach pisał wielokrotnie tygodnik polskiej emigracji „Głos katolicki” (Z. PAJDAK, Święto Niepodległości w Dunkierce, „Głos katolicki” LV[2013], nr 40[2522], s. 16-17; DM, Okropnie źle się czuję…, „Głos katolicki” LV[2013], nr 42[2524], s. 15; T. MIKULAK, Obchody Święta Niepodległości w placówkach Chrystusowców we Francji i Hiszpanii, „Głos katolicki” LVI[2014], nr 41[2567], s. 16-17; T. MIKULAK, Módlmy się w intencji umiłowanej Ojczyzny…, „Głos katolicki” LVII[2015], nr 42[2612], s. 16-17; K. PROFUS, Obchody Święta Niepodległości w Dunkierce, „Głos katolicki” LVIII[2016], nr 44[2659], s. 16-17, M. DZ, 11 Listopada w Dunkierce, „Głos katolicki” LIX[2017], nr 41[2701], s. 14-15).
Ks. Władysław był proboszczem w Dunkierce do 2018 r., do 88 roku swojego życia i do roku diamentowego jubileuszu kapłaństwa. 15 kwietnia 2018 r., w niedzielę poprzedzającą dzień 60. rocznicy święceń kapłańskich, odbyły się obchody jego diamentowego jubileuszu kapłaństwa. Z Poznania na tę uroczystość przybyli przełożony generalny Towarzystwa Chrystusowego, ks. Ryszard Głowacki (który wygłosił okolicznościową homilię) i ekonom generalny, ks. Zbigniew Kutnik. Przybył również przełożony prowincji, ks. Jan Ciągło SChr, nie zabrakło przedstawicieli miejscowego duchowieństwa, władz miasta i polskiego przedstawiciela dyplomatycznego a także parafian z Dunkierki, Boulogne sur Mer a nawet z Montigny-en-Ostrevent. Przy okazji tak zacnego jubileuszu kapłaństwa Dostojnego Jubilata uhonorowano miejskim odznaczeniem, a ks. Generał nadto przygotował specjalny list, w którym napisał: „Jakże wielu polskich emigrantów we Francji zawdzięcza Dostojnemu Księdzu Jubilatowi życie sakramentalne i duchowe wsparcie w kształtowaniu swojego życia według nauczania Chrystusa. Dziękuję za wieloletnią, gorliwą prace duszpasterską w Polsce i we Francji. Świadomość tylu prac, dobrze i konsekwentnie przezywanego powołania kapłańskiego i zakonnego niech będzie powodem radości i tym gorliwszego Magnificat śpiewanego razem z Bogurodzicą Najwyższemu Bogu za udział w Chrystusowym Kapłaństwie poprzez naszą wspólnotę zakonną”. O jubileuszu pisał „Głos katolicki”: w numerze na niedzielę, w którą odbywały się obchody przygotował krótki biogram Jubilata, zamieścił życzenia parafian i jego zdjęcie na ostatniej stronie okładki (Diamentowy Jubileusz Ks. Władysława Dobrocia, „Głos katolicki” LIX[2018], nr 14[2719], s. 2 i 16), a potem zamieścił szczegółową relację naocznego świadka (M. DZ., Jubileusz Ks. Władysława Dobrocia, „Głos katolicki” LX[2018], nr 17[2722], s. 14-15). Ks. Władysław dołączył następnie do kursowych Współbraci, którzy w 13 maja 2018 r., w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, wspólnie celebrowali jubileusz w Domu Głównym w Poznaniu. Jubileusz jakby klamrą zwieńczył owocne, ponad dwudziestoletnie posługiwanie ks. Dobrocia w Dunkierce.
We wrześniu 2018 r. ks. Władysław otrzymał od przełożonego prowincji ks. Jana Ciągły dekret przenoszący go do domu Towarzystwa w Escaudain wraz z podziękowaniem za tak gorliwą i ofiarną posługę kapłańską. W dekrecie zawarto również propozycję, aby w miarę możliwości pomagał w pracy nowemu duszpasterzowi z Dunkierki. Mimo podeszłego wieku włączał się w pomoc nie tylko w Dunkierce czy Escaudain, lecz także w regionie paryskim – w Saint-Denis i Bagnolet. Na wszystkich placówkach, w których pracował w kraju i we Francji, zaskarbił sobie wdzięczność ludzi w którymi się spotkał i których prowadził do Boga. W miarę możliwości pomagał wszystkim potrzebującym, którzy zwracali się do niego o pomoc duchową i materialną. W maju 2020 r. doszedł kres pracy duszpasterskiej ks. Zbigniewa we Francji: 20 maja 2020 r. od przełożonego generalnego ks. Krzysztofa Olejnika otrzymał dekret dziękujący za prawie 45-letnią ofiarną i pełną poświęcenia pracę duszpasterską we Francji oraz przenoszący go z prowincji francuskiej do Polski i kierujący do domu zakonnego w Puszczykowie w charakterze rezydenta.
Ks. Władysław ciągle marzył jeszcze o wyprawach w góry, mimo upływających lat miał jeszcze wiele pomysłów do zrealizowania. Niestety nie nacieszył się nawet przez rok swoją ojczyzną do której powrócił… Życzeniem ks. Władysława było, aby po jego śmierci trochę wyposażenia wysokogórskiego wraz z jego czekanem wspinaczkowym zostało włożone do jego trumny. Tak też się stało. Ks. Władysław Dobroć SChr zmarł w piątek 5 marca 2021 r. w Puszczykowie. Przeżył prawie 91 lat, w tym prawie 70 lat życia zakonnego i niespełna 63 lata – kapłańskiego. Po jego śmierci do sekretariatu Towarzystwa Chrystusowego napłynęło wiele listów kondolencyjnych z Francji: od przyjaciół i parafian, którzy nie mogli przyjechać na pogrzeb ze względu na epidemię koronawirusa i związane z nią ograniczenia, a pragnęli wyrazić wdzięczność i żal.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w poniedziałek 8 marca 2021 r. w kaplicy pw. Chrystusa Uchodźcy domu zakonnego w Puszczykowie. Rozpoczął je wspólny różaniec o godz. 12.30, po którym sprawowana była Msza Święta. Przewodniczył jej przełożony generalny ks. Krzysztof Olejnik a koncelebrowali chrystusowcy z wielu domów zakonnych w Polsce (pośród nich także ci, którzy w ostatnich latach powrócili z ‘duszpasterskiego frontu’ we Francji) oraz proboszcz parafii puszczykowskiej parafii ks. Roman Poźniak. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli nasi bracia zakonni z Poznania, Puszczykowa i Mórkowa oraz najmłodsi Współbracia – seminarzyści i nowicjusze. Przybyła rodzina zmarłego kapłana, jego przyjaciele oraz przedstawiciele parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Szczecinie-Żydowcach, której podwaliny stawiał przed ponad 45. laty śp. ks. Władysław. We wspólną modlitwę, dzięki transmisji internetowej, włączyło się wielu, którym bliska była osoba śp. ks. Władysława, szczególnie Współbracia z prowincji, parafianie z Dunkierki i kierowcy TIR-ów. Żałobną homilię wygłosił ks. Zbigniew Wcisło, przełożony francusko-hiszpańsko-portugalskiej prowincji Towarzystwa Chrystusowego. Przypomniał w niej o dobroci, życzliwości i otwartości Zmarłego Współbrata: że był prawdziwym duszpasterzem, który szedł i szukał zagubionych dusze wychodźczych, by rozbudzać w nich wiarę ojców i prowadzić je do Chrystusa i domu Ojca. Te wspaniałe cechy charakterystyczne, wyróżniki życia śp. ks. Władysława pojawiły się także w innych przemówieniach: przedstawiciela rodziny na zakończenie Mszy w kaplicy i ks. Jarosława Bilickiego, proboszcza ze Szczecina-Żydowiec na cmentarzu, a także w przesłanych wspomnieniach. Ks. prowincjał włączył w swoje rozważanie też swoje osobiste świadectwo oraz pasje i zainteresowania zmarłego: jak ks. Władysław wielokrotnie wspinał się po górach, tak w ostatnich latach i miesiącach wspinał się na górę cierpienia, by dokończyć żywota. Dlatego, przywołując odczytaną w czasie liturgii perykopę ewangelijną, ufamy i wierzymy głęboko, że prawdziwie kapłańskie i zakonne życie naszego Współbrata pozwoliło na usłyszenie z ust Pana Jezusa zapewnienia, że będzie z Nim w raju (por. Łk 23,43). Bezpośrednio po Eucharystii nastąpiło ostatnie pożegnanie a modlitwom na cmentarzu parafialnym w Puszczykowie przewodniczył przełożony puszczykowskiego domu ks. Zbigniew Kutnik.
Ks. Władysław Dobroć spoczął w kwaterze chrystusowców na puszczykowskim cmentarzu parafialnym, gdzie oczekuje zmartwychwstania.
DOBRY JEZU A NASZ PANIE DAJ MU WIECZNE SPOCZYWANIE!
ks. Bernard Kołodziej SChr
* * *
Do przygotowanego biogramu dołączamy słowa podziękowania i pożegnania śp. ks. Władysława, wyrażone przez przedstawiciela rodziny, parafii w Dunkierce i przyjaciół z Klubu Wysokogórskiego…
słowo przedstawiciela rodziny
Drodzy Księża, kochana rodzino, znajomi i przyjaciele.
Pogrążeni w smutku spotykamy się dziś, by wspólnie pożegnać Świętej Pamięci Księdza Władysława, naszego wujka, brata, kuzyna, przyjaciela, duszpasterza, a dla Was, Drodzy Księża, brata w Chrystusowym kapłaństwie. Jego śmierć jest dla nas wszystkich ogromnym ciosem. Jest nam niezwykle ciężko rozstać się z człowiekiem, którego życie i działalność tak wiele wniosły w naszą codzienność. Jesteśmy tu przede wszystkim po to, by wspólnotą naszych serc i myśli zaświadczyć o tym, że pamiętamy i będziemy pamiętać.
Ziemska wędrówka ks. Władka rozpoczęła się 90 lat temu na ziemi konińskiej w Wąsoszach. Ilekroć wujek przyjeżdżał do nas w odwiedziny jechaliśmy do kościoła parafialnego. Tak jak św. Jan Paweł II klękał przed chrzcielnicą, by pogrążyć się w krótkiej modlitwie, by podziękować Bogu za dar życia, a po wyjściu z kościoła zawsze mówił: «TU WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO». Po wojnie rodzina Dobrociów wyprowadziła się na Ziemie Odzyskane do Gogolewa. Tam młody Władysław usłyszał Chrystusowe wołanie. I odpowiedział jak prorok Izajasz «Oto ja poślij mnie».
W 1958 r. rozpoczęła się jego praca duszpasterska, najpierw przez 17 lat w Polsce. Następnie praca wśród Rodaków na francuskiej ziemi, aż do ubiegłego roku, kiedy to zamieszkał w Puszczykowie. Ziemskie pielgrzymowanie zakończył 5 marca.
Kochany Księże Władysławie, Kochany Bracie i Wujku. Niech dobry Bóg wynagrodzi Ci trudy Twojego ziemskiego życia. Nie zdążyliśmy się z Tobą pożegnać, bo odszedłeś tak szybko. Z miejsca w, w którym przebywasz, błogosław nadal, a my w modlitwie będziemy spłacać dług wdzięczności. Chcemy Cię zapewnić, że pamięć o Tobie nie zginie i na zawsze pozostaniesz w naszych sercach. Słów by nie starczyło i czasu by wyrazić wdzięczność za Twą miłość i poświęcenie. Patrząc na Twoje życie, można powiedzieć, że zawsze starałeś się bardziej być, niż mieć, bardziej dawać, niż brać. Będzie nam brakowało Twojego głosu, spojrzenia, uśmiechu, ale wierzymy, że kiedyś spotkamy się z Tobą w innej rzeczywistości, tak samo jak wierzymy, że spotkałeś się z tymi, którzy poprzedzili cię w drodze do niebieskiej ojczyzny. W tej ostatniej drodze towarzyszą Ci siostry Barbara i Teresa z rodzinami, siostrzeńcy Janusz i Jurek z rodzinami, siostrzenice Jola, Anna i Ula z rodzinami. Kuzynki i kuzynowie z rodzinami. Parafianie z Dunkierki oraz placówek, w których posługiwałeś, przyjaciele, znajomi. Współbracia kapłani oraz wszyscy, którzy byli bliscy Twojemu sercu.
Rodzina pragnie wyrazić słowa wdzięczności Księżom Chrystusowcom, przełożonym i mieszkańcom Domu w Puszczykowie za pomoc i opiekę nad ks. Władkiem w ciągu ostatniego roku. Zwłaszcza w czasie choroby i ostatnich dni.
Księże Władysławie odszedłeś od nas cicho. Nie trzaskając drzwiami. Spoczywaj w pokoju.
****
słowo przedstawiciela parafii
Marian Dziwniel, Montigny-en-Gohelle.
Bardzo, bardzo smutna wiadomość dotarła do nas w piątek 5 marca: zmarł ksiądz Władysław Dobroć, wieloletni duszpasterz nas, rozproszonych spod biało-czerwonej, którzy znaleźliśmy swój dom na gościnnej ziemi północnej Francji. Przez lata posługiwał nam, mieszkającym w Roubaix, Bruay-en-Artois, Montigny-en-Ostrevent, Dunkierce. Przez lata nie szczędził sił w wykonywaniu swoich obowiązków, służył pomocą duchową, dobrą radą, wsparciem moralnym i materialnym. Pomagał zagubionym Rodakom, którzy nie dawali sobie rady w nowych warunkach życia, był wzorem dla tych, którym ‘się powiodło’. Wszystko to czynił z ogromnym taktem, z szacunkiem do każdego.
O sobie mówił jestem pastuszkiem na francuskim ugorze… Nie, Kochany Księże Władysławie, Ty nie byłeś pastuszkiem – Ty byłeś PASTERZEM. Ty, oprócz nauczania jakiego podjąłeś się, idąc za swoim powołaniem, krzewiłeś i umacniałeś w nas poczucie POLSKOŚCI.
– Ty byłeś inicjatorem naszych spotkań poza religijnych. A były to wspaniałe spotkania! Spotkania przy smacznych polskich potrawach przygotowywanych przez parafianki, przy lampce, czasem kilku lampkach wina, o które starali się parafianie.
– Ty byłeś inicjatorem wspólnego obchodzenia polskich świąt narodowych. W Dunkierce każdego 11 listopada spotykaliśmy się przy cmentarzu, na którym leżą pochowani polscy piloci, ofiary walk powietrznych nad Francją i kanałem La Manche w lecie 1941 roku.
– Ty, w 2013 roku, skróciłeś swój pobyt poza Dunkierką, wróciłeś, by na cumującym wtedy w dunkierskim porcie „Darze Młodzieży”, odprawić Mszę Świętą dla załogi i Twoich dunkierskich parafian. W Księdze Pamiątkowej, którą ofiarowaliśmy załodze, napisaliśmy: Czekaliśmy na Was, czekaliśmy na cząstkę Polski jaką jesteście! Dziękujemy, że jesteście…
Byłeś bardzo radosny celebrując Mszę, rozmawiając z oficerami i załogą jachtu.
– Twoim największym sukcesem – podkreślałeś to często – był pomnik postawiony księdzu Jerzemu Popiełuszko. Wspominałeś, że miałeś zaszczyt osobiście poznać księdza Jerzego i to dzięki Tobie, we Francji w Dunkierce, na Skwerze Księdza Popiełuszki (Square du Père Popieluszko), stanął pierwszy pomnik jemu poświęcony.
Kończąc, wspomnę o naszych Rodakach, polskich kierowcach samochodów ciężarowych jeżdżących do Anglii. Kilkanaście kilometrów od Dunkierki znajduje się specjalny parking dla nich, na którym czekają na promy do Anglii. Odnalazłeś ich, zachęciłeś do przyjazdu na niedzielne Msze do Dunkierki, w soboty sam do nich jeździłeś by tam, w niewielkiej, prowizorycznej kapliczce spotkać ich, modlić się z nimi. Miałeś wśród nich wielu przyjaciół. Oni nie zapomną o Tobie. Tak samo jak my – Twoi parafianie – nie zapomnimy Ciebie, księże Władysławie. Na zawsze zostaniesz w naszych sercach.
REQUIESCAT IN PACE…
***
słowo przyjaciół z Klubu Wysokogórskiego
Danuta Piotrowska, Szczecin
WŁADYSŁAW DOBROĆ
5 marca odszedł mój przyjaciel, przyjaciel moich licznych znajomych i jeszcze większej ilości nieznajomych, przyjaciel wielu…
Ksiądz o powołaniu zrodzonym w młodzieńczych latach, czystym, nieskalanym powołaniu do bycia pasterzem dusz.
Człowiek prawy, szczery, bezinteresowny, oddany niesieniu pomocy innym, gotowy na każde wezwanie. Z wielkim oddaniem pełnił obowiązki kapłańskie, integrował i był wsparciem duchowym dla Polonii mieszkającej w północnej Francji, a także dla polskich marynarzy (gdy jeszcze mieliśmy flotę i PLO) oraz kierowców ciężarówek pracujących na trasach międzynarodowych, zatrzymujących się na parkingu w Dunkierce. O sobie mówił skromnie: jestem pastuszkiem na francuskim ugorze.
O tym, że był księdzem wiedziało wielu, ale że także był alpinistą tylko niewielu: wierni przyjaciele i starzy koledzy klubowi.
Tak jego górski biogram zapisany został w «Biuletynie Wielkiej Encyklopedii Gór i Alpinizmu», nr 10/2018:
«Władysław Dobroć (15.09.1930 Wąsosze – 5.03.2021 Puszczykowo), polski taternik i alpinista; ksiądz katolicki – zakonnik, chrystusowiec, od 1975 roku duszpasterz dla Polonii we Francji. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Chrystusowego. Wspinał się w Tatrach (w latach 1956–1970 i od 1975 r. latem), Alpach (Großglockner, Mont Blanc), w górach Zagros i Elburs w Iranie (1972), gdzie wszedł na Damawend (5670 m) oraz północno-zachodnią granią na szczyt, dla którego zaproponowano nazwę Cedynia Kuh (ok. 3500 m), jednak nie została ona oficjalnie przyjęta. W 1973 brał udział w trawersowaniu północno-zachodniego Spitsbergenu (od przylądka Flathuken po cypel południowy nad fiordem Trygnamma) oraz w pierwszym wejściu na dziewiczy trzeci wierzchołek masywu Kopernikusfjellet na Ziemi Torella; rok później dokonał pierwszego polskiego wejścia na Rapasoir na Grenlandii. Członek honorowy Szczecińskiego Klubu Wysokogórskiego; odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej (2008 – m. in. za zasługi podczas ratowania ofiar tragicznego wypadku autokaru pod Dunkierką). MKi»
Władeczku, nie zapomnimy, będziemy pamiętać. Tam, po drugiej stronie, spotkasz wielu swoich przyjaciół, im również przekaż naszą czułą pamięć.