Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. brat Bernard Fikus



Brat Bernard Fikus urodził się 30 lipca 1928 r. w miejscowości Luzino, pow. Morski, woj. gdańskie. Syn Jana i Anny z domu Kustusz. Ochrzczony został 12 sierpnia tegoż roku w miejscowej parafii p.w. św. Wawrzyńca. Rodzina jego była wielodzietna, urodził się jako dziesiąte dziecko. Przed wybuchem wojny rodzina mieszkała k. Krokowej, gdzie prowadzili 19 ha gospodarstwo rolne. Ojciec prenumerował wydawane w Potulicach periodyki, jak: „Msza Święta” i „Głos Seminarium Zagranicznego”. Do jego miejscowości dotarli też bracia kolporterzy z Potulic dostarczając książki Drogą Pielgrzymów i Przez tajemniczy Wschód ks. Ignacego Posadzego. Książki te przeczytał jeszcze przed wojną, poznając tą drogą Towarzystwo Chrystusowe. W Krokowej też rozpoczął uczęszczać do szkoły podstawowej. Po wybuchu wojny miejscowego nauczyciela Niemcy wywieźli do miejsca straceń w Piaśnicy, a dalsze nauczanie kontynuowała nauczycielka niemiecka. Młody Bernard szybko nauczył się więc języka niemieckiego, co później bardzo się przydało.

19 marca 1942 r. do rodzinnego domu przyszli przed północą Niemcy oznajmiając, że rodzina zostanie wysiedlona i dali im trzy godziny na spakowanie się. Rodzinę wywieziono do Saksonii, do miejscowości Depekolk, pow. Salzwedel, gdzie musieli pracować u miejscowego gospodarza, uprzednio przechodząc tzw. obóz przejściowy. Od stycznia 1943 r. aż do końca wojny pracował w miejscowości Mahlsdorf we młynie oddalonym od wioski ok. 5 km. Ciężka praca trwała od 6.00 rano do 18.00 wieczorem. Rodzina brata Bernarda przeżyła tam wiele cierpień i upokorzeń. Po zakończeniu wojny kontynuował naukę w Szkole Powszechnej w Polskim Obozie w Clausthal, prowadzonej przez Centralę Szkolnictwa Polskiego w Niemczech.

W 1946 r. rodzina powróciła do Polski, a Bernard podjął pracę we młynie wodnym w miejscowości Zakończyno pow. Lębork, gdzie był samodzielnym młynarzem. Początkowo chciał się poświęcić temu zawodowi, ale idąc za głosem powołania zapragnął wstąpić do zakonu. Najpierw napisał do Niepokalanowa z prośba o warunki przyjęcia, kiedy otrzymał odpowiedź o konieczności zmiany swojego imienia Bernard na inne – zrezygnował z tej oferty. Napisał wtedy do Poznania, do Towarzystwa Chrystusowego, do zgromadzenia, które znał jeszcze z przedwojennych publikacji. Proboszcz z miejscowości Krokowa w zaświadczeniu napisał, że kandydat cieszy się dobrym imieniem oraz posiada poważne skłonności do prowadzenia życia wewnętrznego.

Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi, 26 grudnia 1948 r. przyjechał do Poznania, gdzie został przyjęty przez przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego. Pragnieniem młodego Bernarda było kapłaństwo, jednak przełożony zaproponował mu, aby pozostał bratem zakonnym. Wynikało to zapewne z faktu, iż wielu braci nie powróciło po wojnie do zgromadzenia, a ogrom pracy pozostawał do wypełniania. Ks. Posadzy powiedział mu wprost, że potrzeba dobrych braci do księgarni, później do drukarni, a także na misje do Brazylii i innych krajów. Po wyrażeniu zgody młody kandydat rozpoczął aspirandat w Poznaniu, który trwał do września 1949 r., pracował w tym czasie w redakcji „Mszy Świętej”. Kanoniczny nowicjat rozpoczął 28 września 1949 r. w Morasku, a magistrem nowicjatu pierwsze półrocze był ks. Piotr Biolik, a drugie ks. Jan Otłowski. Nowicjat zakończył pierwszą profesją zakonną, którą złożył na ręce przełożonego generalnego ks. I. Posadzego 29 września 1950 r. Po dwóch profesjach czasowych, 29 września 1953 r. złożył dozgonną profesję zakonną.

Od pierwszej profesji zakonnej podjął pracę w Domu Głównym w Poznaniu jako kierowca, wożąc książki i inne druki na pocztę oraz prowadząc zaopatrzenie domu. Wtedy też ukończył w Poznaniu dwuletni kurs katechetyczny. Dodatkowo podejmował różne prace w domu poznańskim oraz przy zakładaniu parku w otoczeniu domu. Pracował także w domu zakonnym w Puszczykowie i Morasku. Najdłużej, bo do samej śmierci pracował w domu poznańskim. On to wskazywał miejsca w naszym parku poznańskim, gdzie przewożono i składowano szkielety ludzkie wywożone podczas odgruzowywania katedry poznańskiej. Jedno miejsce to otoczenie obecnej figury Matki Boskiej, a drugie to miejsce w parku po prawej stronie od wejścia do posesji prowadzące od ul. Lubrańskiego. Brat Bernard każdego roku w tych miejscach w Dzień Zaduszny zapalał świece oraz modlił się za zmarłych tam pochowanych. W 1962 r. ukończył w Poznaniu kurs elektroakustyki, elektrotechniki oraz kinotechniki. Przez wiele lat zajmował się fotografią, dokumentując wiele wydarzeń, jakie miały miejsce w Towarzystwie.

Z biegiem lat brat Bernard dał się poznać jako doskonały kierowca, który zawsze wiedział kiedy wyjechać, jak jechać, aby zawsze zdążyć na czas. Służył wszystkim jako kierowca, niezliczone były jego wyjazdy na pogrzeby zmarłych współbraci, rodziców zmarłych współbraci oraz na wszystkie inne wyjazdy zarówno w kraju, jak i za granicę. Nie było dla niego problemu o której godzinie trzeba wstać, aby kogoś zawieźć na stację kolejową czy na inne miejsce. Dodatkowo zawsze umiał znaleźć sobie pracę w kuchni, drukarni czy w wydawnictwie. Za szczególnym zamiłowaniem pracował przy utrzymaniu garaży i naszych samochodów zakonnych, które zawsze musiały być na tzw. chodzie. Zwracał zawsze każdemu uwagę na nieprawidłowości przy prowadzeniu czy konserwacji samochodu. Wiele czynności mechanika potrafił sam przeprowadzić podczas konserwacji bieżącej naszego parku samochodowego, poczynając od wymiany oleju. Służył każdemu swoją radą popartą długoletnim doświadczeniem. Swoją bezinteresowną pomocą służył także siostrom zakonnym, a szczególnie Siostrom Misjonarkom. Niezależnie od wykonywanych licznych obowiązków zawsze potrafił znaleźć miejsce i czas na osobistą modlitwę i skupienie. Najczęściej wczesnym rankiem uczestniczył we mszy świętej, ale zawsze potrafił później usłużyć księdzu który odprawiał następną mszę świętą w małej kaplicy.

Pan Życia powołał go do siebie 26 listopada 2005 r., zmarł w swoim warsztacie pracy jakim był samochód, wyjeżdżając w sobotę ok. godz. 10.00 do Piły. Dojechał jedynie do bramy w parkanie okalającym nasz dom zakonny, brama ta stała się dla niego furtą do Wieczności. W nielicznej spuściźnie, jaka pozostała po bracie Bernardzie, znajdują się legitymacje honorowego dawcy krwi. Brat Bernard przez wiele lat oddał dziesiątki litrów tego życiodajnego płynu, który wielu ludziom zapewne uratował życie.

Brat Bernard Fikus przeżył 77 lat życia, w tym 55 lat życia zakonnego.

Uroczystości pogrzebowe z licznym udziałem najbliższej rodziny, licznych współbraci z kraju i zagranicy, sióstr zakonnych, przyjaciół i dobrodziejów rozpoczęły się w czwartek 1 grudnia mszą świętą, której przewodniczył przełożony generalny ks. Tadeusz Winnicki, homilię pogrzebową wygłosił ks. Stanisław Ilnicki. Na koniec mszy świętej przełożony generalny jeszcze raz przybliżył wszystkim osobę zmarłego brata Bernarda. Kondukt żałobny, przy pięknej, bezchmurnej pogodzie, poprowadził również przełożony generalny ks. T. Winnicki. W końcowym przemówieniu przełożony jeszcze raz podziękował wszystkim za modlitwy oraz za udział w tym pogrzebie. Brat Bernard Fikus został pochowany w kwaterze chrystusowców na cmentarzu miłostowskim.
Ks. Bernard Kołodziej TChr

Destination directory can't be made writeable. Can't carry on a process.