Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. ks. Marian Wołek



Urodził się 27.05.1959 r. w Maszkienicach, pow.Brzesko, woj.Tarnów. Mariana i jego młodszą siostrę wychowała matka, Józefa Wołek. Wraz z własną matką gospodarowała na dwuhektarowym gospodarstwie i dorabiała w miejscowej szkole podstawowej.
Początkowo Marian szukał swojej drogi życiowej u ojców Karmelitów Bosych. W latach 1974 — 77 uczył się w Niższym Seminarium w Wadowicach, potem w Poznaniu odbywał kanoniczny nowicjat, jednocześnie przygotowując się do matury w I Liceum Ogólnokształcącym im. H. .Modrzejewskiej. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości zgłosił się do Towarzystwa Chrystusowego, aby nie tylko “żyć w/g wskazań Ewangelii ... w duchu Towarzystwa i osiągnąć zbawienie wieczne ale dopomóc innym w jego osiągnięciu, a szczególnie Polakom, rozproszonym po wszystkich kontynentach”.
Profesję dozgonąa Marian Wołek złożył w Poznaniu w dniu 29 kwietnia 1984 r., a święcenia kapłańskie otrzymał w poznańskiej katedrze z rąk ks bp. Z. Fortuniaka 21 maja 1965 roku.
Dwa miesiące później (l.VII.1985) został wikariuszem w Pyrzycach, skąd przeniesiono go do Szczecina - Zdroje (31.VIII.1987). Po dwóch latach został skierowany do pracy polonijnej na terenie Niemiec, gdzie pracował w Braunschweig — Lehndorf (1990) i w Köln.
Lubił pracę z dziećmi i młodzieżą, dużo czasu poświęcał starszym siedząc w konfesjonale i słuchając spowiedzi. Kochał muzykę i chętnie grał na organach i uczył śpiewu. Organizował i prowadził scholę oraz chór parafialny. Życzeniem ks. bp. Sz. Wesołego było, aby przełożeni Towarzystwa Chrystusowego skierowali ks.ołka do pracy wśród Polonii rzymskiej.
Plany pokrzyżowała choroba. Próby ratowania zdrowia a potem już życia nie powiodły się. Inne były plany Boże. Operacja w szpitalu katowickim (rak wątroby) w styczniu 1992 r. przedłużyła pobyt na ziemi tylko o parę miesięcy.
Ks. Marian Wołek zmarł w swoich rodzinnych stronach w Maszkowicach 27 kwietnia 1992 r. i został pochowany na tamtejszym cmentarzu. Młodego kapłana żegnały tłumy wiernych z Polski i z Niemiec oraz liczne duchowieństwo, któremu przewodniczył ks. bp. Wł. Bobowski. Ze strony Towarzystwa Chrystusowego byli m.in. przełożony generalny ks. B. Nadolski i prowincjał niemieckiej prowincji ks. R. Głowacki.
Siedem lat bez 24 dni trwało Mariana Wołka “Kapłaństwo Chrystusowe, do którego pragnął dążyć całym sercem” ( z pisma ks. M. Wołka TChr.).

***

Marian urodził się 27 maja 1959 r. w Maszkienicach, niedaleko Brzeska, w diecezji tarnowskiej. Dwa tygodnie później, bo 13 czerwca, przyjął w kościele parafialnym chrzest. Matka Józefa, pracująca na dwuhektarowym gospodarstwie i w miejscowej szkole, sama wychowywała Mariana i jego młodszą siostrę. 3 kwietnia 1973 r. w Szczepanowie poprzez posługę bpa Piotra Bednarczyka otrzymuje sakrament bierzmowania.
Lata 1974- 1977 to dla Mariana czas nauki w Niższym Seminarium OO. Karmelitów Bosych w Wadowicach. Czwarta klasę licealną rozpoczął we wrześniu 1977 w poznańskim Liceum Ogólnokształcącym im. H. Modrzejewskiej, a formację karmelitańską kontynuował w klasztorze oo. Karmelitów na Wzgórzu św. Wojciecha w Poznaniu. W tym czasie - jak sam napisał w swoim życiorysie - w jego sercu zrodziła się myśl bardziej czynnego włączenia się w działalność apostolską Kościoła. Po zdaniu matury, 20 maja 1978 roku na ręce przełożonych Towarzystwa Chrystusowego złożył podanie o przyjęcie motywując swoją decyzję wyznaniem: " Pragnę żyć wg wskazań Ewangelii i w duchu Towarzystwa, aby osiągnąć zbawienie wieczne i dopomóc innym, a szczególnie Polakom rozproszonym po wszystkich kontynentach" oraz chęcią "realizacji swoich osobistych zainteresowań".
Do Towarzystwa Chrystusowego Marian został przyjęty 12 sierpnia 1978 roku i wraz z swoimi późniejszymi kolegami kursowymi rozpoczął w Domu Nowicjackim w Kiekrzu pod kierunkiem ks. S. Brzostka krótki okres aspirandatu, a po przyjęciu do nowicjatu (28 września 1978 r.) kanoniczny roczny nowicjat. Pod koniec nowicjatu (12 września 1979 r.) skierował do przełożonego generalnego Towarzystwa, ks. Cz. Kamińskiego, prośbę o dopuszczenie do I profesji zakonnej, w której czytamy: "U końca roku nowicjackiej próby, w czasie którego starałem się rozpoznać powołanie, pogłębić więź z Bogiem, ukochać Towarzystwo i Jego misję proszę świadomie i bez żadnego przymusu o dopuszczenie mnie do pierwszej profesji zakonnej", I zadeklarował "gotowość wyjazdu do pracy duszpasterskiej wśród Rodaków poza granicami kraju".
Pierwszą profesję zakonną w Towarzystwie Marian złożył na ręce Przełożonego Generalnego Towarzystwa 29 września 1979 r. w Domu Nowicjackim w Kiekrzu. Dzień później, wraz ze swoimi kolegami przybył do Domu Głównego w Poznaniu, by poprzez etap profesji czasowej (ponawia 29.09.1980 na rok i 29.09.1981 na trzy lata) i studia filozoficzno-teologiczne w naszym Wyższym Seminarium Duchownym przygotować się do pracy duszpasterskiej w duchu Towarzystwa. 11 stycznia 1984 r. Marian prosił Przełożonego Generalnego o wyrażenie zgody na złożenie profesji wieczystej w naszej Wspólnocie zakonnej. Podanie jego zawiera między innymi stwierdzenie: "Pragnę pełnić misję Zgromadzenia, poświęcić całkowicie moje życie Bogu w służbie naszym Rodakom-Emigrantom". Profesję dozgonną złożył za zgodą przełożonych 29 kwietnia 1984 r. w Domu Głównym w Poznaniu.
Studia teologiczne kleryk Marian uwieńczył 6 marca 1985 obroną pracy magisterskiej na Wydziale Teologicznym KUL.
Przez wikariusza generalnego ks. E. Szymanka zostaje wprowadzony w urząd lektoratu (28 lutego 1982) i akolitatu (3 maja 1983). Diakonat (30 kwietnia 1984) i święcenia prezbiteratu (21 maja 1985) przyjął poprzez posługę ks. bpa Z. Fortuniaka w katedrze poznańskiej.
Na prośbę przełożonych Towarzystwa ks. bp K. Majdański, ordynariusz diecezji szczecińsko-kamieńskiej zamianował ks. Mariana wikariuszem w parafii św. Ottona w Pyrzycach (l lipca 1985) a dwa lata później (31 sierpnia 1987) w parafii Ducha Świętego w Szczecinie.
Po dwóch latach pracy duszpasterskiej w Szczecinie przełożony generalny Towarzystwa, ks. E. Szymanek za zgodą swojej Rady skierował ks. Mariana do pracy w duszpasterstwie polonijnym w prowincji niemiecko-włosko-holenderskiej.
W życiu ks. Mariana rozpoczął się etap znaczony pracą duszpasterską w Polskiej Misji Katolickiej w Braunschweigu i od sierpnia 1991 w Kolonii. O tym okresie w liście do Współbraci Kapłanów Rektor Polskiej Misji Katolickiej w RFN ks. dr F. Mrowieć już po śmierci ks. Mariana napisał: "Pracował bardzo gorliwie, był cichy, wewnętrznie zawsze skupiony, opanowany i zrównoważony, bardzo koleżeński i uczynny. Dużo czasu poświęcał dzieciom i młodzieży, ale także starszym, szczególnie w słuchaniu spowiedzi św. Dzięki zdolnościom muzycznym i odpowiedniemu wykształceniu podniósł poziom liturgicznych śpiewów w swoich parafiach, prowadził scholę i chór parafialny. Był lubiany i ceniony przez swoich parafian, współbraci oraz przełożonych".
16 stycznia 1992 roku obradująca w Domu Głównym w Poznaniu pod przewodnictwem przełożonego generalnego ks. B. Nadolskiego Rada Generalna Towarzystwa przychyliła się pozytywnie do wniosku ks. prowincjała R. Głowackiego, by na prośbę ks. bpa Sz. Wesołego ks. M. Wołek włączył się w duszpasterstwo polonijne w Rzymie.
Ks. Marian z radością przyjął decyzje swoich przełożonych. Po zakończeniu kolędy w Polskiej Misji w Kolonii rozpoczął przygotowania do nowego zadania. Zamysły Boże były jednak inne. Rozpoczęła się ostatnia stacja jego ziemskiego życia znaczona godzinami spędzonymi najpierw w gabinetach lekarskich, później salami szpitalnymi polikliniki w Katowicach-Ligocie oraz cierpieniem i modlitwą w domu swoich krewnych w Maszkienicach. W tym okresie spotkałem się z nim kila razy. Wobec szybko postępującej choroby uderzało jego zainteresowanie duszpasterstwem, gotowością włączenia się w prace parafialne, solidarność z tymi z którymi pracował - często powtarzał „Tam w Kolonii tyle ludzi do spowiedzi, tam ..." i dla których pracował.
W wieczornych godzinach 27 kwietnia 1992 roku Pan Wszechczasu powołuje go przed swoje oblicze.
Uroczystości ostatniego pożegnania śp. ks. Mariana zgromadziły w jego rodzinnej parafii rzesze wiernych. Były też delegacje parafii w których pracował, z Polski i z RFN. Zgromadzonemu duchowieństwu diecezjalnemu przewodniczył ks. bp Bobowski, wśród żegnających Mariana chrystusowców był między innymi przełożony generalny ks. B. Nadolski i prowincjał prowincji, w której pracował ks. Marian, ks. R. Głowacki.
Kolega kursowy Zmarłego, ks. S. Jaskólski już nad otwartą mogiłą Mariana mówił do Niego: „Chcę skierować słowa ostatniego pożegnania w imieniu całego naszego rocznika - jako Twój kolega kursowy. Siedem lat temu było nas 21, którzy przyjęliśmy święcenia. Jesteś pierwszym, którego Bóg przez śmierć odwołał z naszego grona.
Pozostajesz w naszej pamięci jako Kolega i Współbrat wielkiej dobroci, wrażliwości i łagodności. Zawsze uśmiechnięty i uczynny. Twoja dobroć i uczynność była nieraz nadużywana, ale nigdy nie odmówiłeś czyjejś prośbie, by przećwiczyć melodię psalmu lub przygotować inną część śpiewaną. Dobrze pamiętamy nagrane przez Ciebie specjalnie dla nas kasety z Orędziem Paschalnym ...
Gdy wyjechałeś do pracy za granicą podtrzymywałeś więź kursową z nami. Mimo bardzo wytężonej pracy w okresie przedświątecznym zawsze znajdowałeś czas dla nas.
Nade wszystko jednak wspominać Cię będziemy, Drogi Marianie, jako tego, którego Chrystus związał ze sobą bliżej poprzez cierpienie. Tobie dane zostało nie tylko w Chrystusa wierzyć i służyć Mu swoją kapłańską posługą, ale także dla Niego cierpieć. Znosiłeś swoją chorobę z właściwą sobie łagodnością i pokorą.
„I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana". Jako kapłan zakonny oddałeś swoje życie Bogu na wyłączną własność jako dar miłości. Twoja zakonna konsekracja, Twoje oddanie się Bogu w Chrystusie teraz urzeczywistniło się w całej pełni. Wierzymy, że Ten, który Cię powołał i dał udział w swoim kapłaństwie, przyjął ofiarę Twojego młodego życia. Wierzymy, że bramy raju otworzą się przed Tobą, gdzie oglądać będziesz Boga twarzą w twarz, kontemplując Jego Piękno i wsłuchując się w niekończącą się pieśń chwały chórów anielskich."
opr. W. Necel TChr