Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. ks. Jan Westfal



Dnia 24 października 1999 r. w wypadku samochodowym, w drodze z sanktuarium maryjnego w Ngome, zginał ks. Jan Westfal.

Pożegnaliśmy Kapłana, Współbrata, Przyjaciela.

Każda śmierć jest wielkim przeżyciem dla tych, którzy pozostawieni na ciągle trwającej pielgrzymce życia, w nadziei Ewangelii, pragną odnaleźć pocieszenie, motywacje codziennych zmagań. Nasze zapatrzenie w „dzisiaj" przestaje mieć znaczenie - plany, oczekiwania, jak bańka mydlana rozbryzgują się w zetknięciu z rzeczywistością śmierci.

Jak nieznośny robak, nasze sumienia przeszywane są refleksyjnymi pytaniami; czy miałem odwagę ukazać swoją radość z obecności osoby, która już nigdy nie zasiądzie ze mną do stołu, nie złoży rąk w modlitewnym geście? Przeróżne chwile, przeżycia czasami gorzkie, czynią nas ślepymi na dobroć kapłana, na jego specjalną, przekraczającą granice człowieczeństwa, łączność z Panem, a teraz już jest za późno, już nie można powiedzieć „przepraszam", „dziękuję".

Ks. Jan spędził na emigracyjnej drodze 43 lata, przemierzył cztery kontynenty, przekazywał nie tylko Słowo Ewangelii ale, jak św. Paweł powiedział w Liście do Tesaloniczan „złożył w ich ręce całe swoje życie".

Pożegnaliśmy Kapłana, Współbrata, Przyjaciela.

On odszedł, my dalej jesteśmy wplatani w wir codziennych zmagań. Niech jego śmierć nie będzie tylko tragicznym zrządzeniem losu, niech wzbudzi w nas odrobinę refleksji, przywróci wartość prawdziwego piękna służby tych, którzy do końca ofiarowują swoje życie na drogach emigracyjnej tułaczki. Nie pozwólmy naszemu sumieniu wołać z głębi naszego jestestwa, że jest za późno na wyłuskanie wartości nawet w tych, których nie akceptujemy.

Ks. Jan Westfal, ur. 9 marca 1935 r. w Przysieczynie koło Wągrowca, w 1951 r. wstąpił do Niższego Seminarium w Ziębicach. Po likwidacji seminarium wstąpił do nowicjatu. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1963 r. z rąk ks. abpa A. Baraniaka.

Pracował na Pomorzu Zachodnim w Bielicach. W 1965 r. wyjechał do Brazylii, po roku przeniesiony został do Australii. Tam pracował w Mayfield, potem w Nowej Zelandii. W 1983 r. przyjechał do RPA, gdzie pracował w Vanderbijlpark, Cape Town, Durbanie i ostatnio w Pretorii. „Mamy nadzieję, że Matka Najświętsza, którą kochał i do której sanktuarium w Ngome ostatni raz skierował swoje kroki przed śmiercią, zaprowadzi go przed tron Ojca Niebieskiego".

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w kościele pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Pretorii, gdzie ks. Jan przez sześć lat sprawował posługę duszpasterską. Uroczystej Mszy św., koncelebrowanej przez 23 księży, przewodniczył arcybiskup z Pretorii ks. George Daniel. Liturgia sprawowana była w języku polskim i angielskim. Wyrazem przywiązania do swego duszpasterza była niezliczona ilość kwiatów, które za życia ks. Jana tak bardzo przez niego były lubiane. Odczytane zostały listy kondolencyjne, które dotarły do nas niemalże z całego świata. Po zakończonej liturgii w żałobnym korowodzie przewieźliśmy ciało Kapłana na cmentarz w Johannesburgu, na polską działkę, koło gro­bu współbrata z Towarzystwa Chrystusowego ks. Stanisława Maruta, gdzie wspólnie będą oczekiwali ciała zmartwychwstania.

Bóg, w dobroci swojej, na koniec uroczystości sam zechciał poświęcić nowo wykopany grób, zsyłając swoje błogosławieństwo w formie dla nas tak bardzo wyczekiwanego deszczu. Po zakończonym obrzędzie pogrzebowym zebrani mogli się udać do sali parafialnej polskiego ośrodka duszpasterskiego na Norwood w Johannesburgu, gdzie czekał wspaniale przygotowany poczęstunek.

W imieniu Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii chciałbym wyra­zić gorące podziękowania przede wszystkim, Bogu samemu, za osobę ks. Jana. Jego pogodna osobowość, kapłańskie doświadczenie, były tak bardzo pomocne na drogach naszego emigracyjnego duszpasterstwa.

Specjalne podziękowanie kieruję w stronę ks. arcybiskupa Georgea Prancisa Daniela za Jego prawdziwie ojcowską troskę o sprawy naszej Polonii. Bardzo często ks. Jan wyrażał swój podziw dla głębokiej duchowości Ojca archidiecezji pretoriańskiej.

Wszystkim zebranym wokół ołtarza kapłanom, których obecność jest wyrazem braterskiej więzi składam - i wam, kochani parafianie - którym ks. Jan służył, głosząc Chrystusowe Słowo, udzielając sakramentów świę­tych, dzieląc się swoim, kapłańskim życiem do końca - Bóg zapłać!

ks. Bogdan Wilkaniec TChr


Wieczorem 26 października 1999 r. dotarła do Poznania wiadomość z Południowej Afryki o tragicznej śmierci księdza Jana, który zginął w niedzielę 24 października 1999 roku w wypadku samochodowym. Ks. Jan powracał z sanktuarium maryjnego Ngome w bardzo złych warunkach atmosferycznych, był ulewny deszcz i mgła, a samochód wpadł w śmiertelny dla kierowcy poślizg. Dwa lata wcześniej w tym samym miesiącu, 31 października, zmarł w Puszczykowie rodzony brat księdza Jana, brat zakonny Bolesław. Obydwaj bracia prowadzili liczną korespondencję, a brat Bolesław przepisywał listy księdza Jana i rozsyłał wśród całej rodziny.

Ks. Jan Westfal urodził się 9 marca 1935 roku w Przysieczynie pow. Wągrowiec, syn Teofila i Pelagii ze Stróżyńskich. Po ukończeniu szkoły podstawowej wstąpił we wrześniu 1951 roku do Niższego Seminarium Towarzystwa Chrystusowego w Ziębicach. Następnie po wstąpieniu do Towarzystwa Chrystusowego rozpoczął w 1952 roku w Bydgoszczy kanoniczny nowicjat, ukończony profesją zakonną w 1954 roku. Profesję dozgonną złożył 8 września 1960 roku w Poznaniu. W 1957 roku rozpoczął dwuletnie studia filozoficzne, a następnie czteroletnie studia teologiczne w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk ks. abpa Antoniego Baraniaka: subdiakonat 17 marca 1962, diakonat 27 maja 1962 i prezbiterat 26 maja 1963 roku w Poznaniu.

Po święceniach przez rok był pomocnikiem duszpasterskim, a przez następny rok katecheta w Bielicach na Pomorzu Zachodnim. Po załatwieniu wszystkich formalności w grudniu 1965 roku wyjechał do pracy polonijnej do Brazylii. Po roku pracy w Rio de Janeiro i innych skupiskach Polaków ks. Jan został skierowany do pracy duszpasterskiej w Australii.

W Australii pracował wśród naszych rodaków m.in. w Mayfield. W 1971 roku został mianowany I radnym i zastępcą wiceprowincjała Australii. Po kilku latach pracy w Australii wyjechał do Polaków do Wellington w Nowej Zelandii.

W 1983 roku powstała konieczność wyjazdu do pracy polonijnej do RPA. Ksiądz Jan nie wahał się i 14 lutego 1983 roku podjął tam obowiązki duszpasterskie. Pracował w Vanderbijlpark, Cape Town, Durbanie i ostatnio w Pretorii.

Na wszystkich placówkach polonijnych wszczepiał naszym rodakom umiłowanie Ojczyzny i szczerą radość ducha. Uczył dziękowania za wszystko dobremu Bogu. W listach pisanych do brata podkreślał, że sam też musi spłacać Bogu wielki dług za dobro, które od Niego otrzymał. W 1992 roku pisał: „... wiara i nadzieja prowadzą nas niezawodnie do ce­lu podróży, gdzie słońce już nie zachodzi".

Cel tej podróży już się wypełnił w czasie powrotu z sanktuarium maryjnego w Ngome, do którego skierował swoje ostatnie kroki przed śmiercią.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się równolegle w Poznaniu i Preto­rii. W Pretorii uroczystościom pogrzebowym przewodniczył ks. abp z Pretorii George Daniel z udziałem naszych współbraci i miejscowych księży, a liturgia sprawowana była w języku polskim i angielskim. Następnie ciało księdza Jana zostało przewiezione na polską działkę cmentarza w Johannesburgu, gdzie spoczął obok swego współbrata ks. Stanisława Maruta. Jak podkreślił ks. Bogdan Wilkaniec, Bóg sam poświęcił nowo wykopany grób, gdyż w tym czasie spadł długo oczekiwany deszcz.

W Domu Głównym w Poznaniu uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się Mszą św. koncelebrowaną przez licznych współbraci, której przewodniczył przełożony generalny ks. Tadeusz Winnicki, a homilię wygłosił kolega kursowy, wikariusz generalny ks. Antoni Klein. We Mszy św. obok współbraci liczny udział wzięła rodzina zmarłego księdza Jana.

ks. Bernard Kołodziej TChr