Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. ks. Roman Podhorodecki



Długoletni duszpasterz polonijny we Francji po przeniesieniu się do Polski nieustannie walczył z ciężką, stale postępującą chorobą. Zawsze pogodny i skłonny do wspomnień ze swojego ciekawego i długiego życia. Choroba okazała się jednak silniejsza i PAN życia i śmierci powołał go do siebie.
Ks. Roman Podhorodecki urodził się 19 lipca 1926 r. na przedwojennych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej w miejscowości Podzamcze Rycerskie, parafia Tajkury, powiat Zdołbynów, województwo wołyńskie. Syn Aleksego i Zofii, z domu Mrozek. Ochrzczony został w rodzinnej parafii Tajkury przez proboszcza ks. Jana Rutkowskiego, tam też później przyjął sakrament bierzmowania z rąk bpa Adolfa Szelążka, ordynariusza z Łucka. Uczęszczał do Szkoły Powszechnej w Tajkurach, od siódmego roku życia należał najpierw do zuchów, a potem do harcerstwa. Po ukończeniu szkoły podstawowej został przyjęty do Liceum im. Tadeusza Czackiego w Krzemieńcu na rok 1939/1940. Niestety wybuch II wojny światowej uniemożliwił mu rozpoczęcie nauki.
10 lutego 1940 r. wraz z całą rodziną został wywieziony na Syberię do tajgi nad rzekę Suchonę do obozu Szyczynskij Lesopunky, Mieżddureczenskij Rejon, Wołogodzkaja Obłast. Pracowali tam w lesie w bardzo trudnych warunkach, kiedy zimą temperatura spadała do -45 stopni. 5 września 1941 r. wyruszyli wraz transportem na południe, po drodze zatrzymali się w kołchozie Bykowo k. Uszyma, okręg Omsk, i dotarli do kołchozu Lenino k. Taszkientu, Czyczyckij Rejon w Uzbekistanie. Wiosną 1942 r. młody Roman, pod nazwiskiem swojego kuzyna, który zmarł w Uzbekistanie, wyjechał wraz z grupą polskich sierot do Persji (Iranu). Tam, po odżywieniu polskich sierot, konwój pojechał dalej przez dzisiejszy Pakistan do Indii. W Bombaju rozpoczął naukę w szkole, aby nadrobić lata zesłania, następnie trafił do polskiego obozu (Polish Childrens Camp, Balachadi, Jamnagar). Potem do tego polskiego obozu dojechała jeszcze matka Zofia oraz brat Stefan. Starszy brat oraz ojciec zgłosili się wcześniej do organizowanego w ZSRR polskiego wojska. W obozie Valivade-Kolhapur zgromadzono ok. 5000 uchodźców z ZSRR. Ówczesny harcmistrz Zdzisław Peszkowski, późniejszy ksiądz prałat, zaprawiał tam młodych ludzi do służby. Jeszcze pod koniec wojny młodzi chłopcy wybrali szkołę morską, 11 stycznia 1945 r. opuścili Bombaj i popłynęli statkiem „Orduna" przez Ocean indyjski, Kanał Sueski, Morze Śródziemne do Gibraltaru. Stamtąd, konwojowani przez brytyjskie okręty wojenne, dopłynęli 21 lutego 1945 r. do Liverpoolu w Anglii.
W Anglii młodzi Polacy, a wśród nich Roman, rozpoczęli naukę w Szkole Morskiej (Polish Merchant Navy School) w Gt. Wyrley, Walsall, Staff. Ich kapelanem był polski ksiądz Piotr Miczko OMI. Po dwuletniej szkole Ro-man rozpoczął pracę w marynarce handlowej na statku M.V. Britisch Fern. Rejsy odbywał do portów europejskich, także do Australii, Nowej Zelandii, Hongkongu, Japonii, USA, Brazylii i Urugwaju. Oprócz pracy była to wspaniała przygoda, dzięki której opłynął cały świat. Pracę na morzu zakończył 3 maja 1949 r. Zszedł na ląd i zamieszkał u swojej ciotki Wiktorii Szlachty w Nottingham. Tam rozpoczął pracę w zakładzie fotograficznym, potem pracował w fabryce metalurgicznej w Santon, a następnie w fabryce części elektrycznych w Swindon. Mieszkał wtedy w polskim obozie w Fairford, gdzie kapelanem był ks. Leonard Czapski. Zapewne tam też zrodziło się powołanie kapłańskie i po zgłoszeniu się 30 września 1953 r. wyjechał do Polskiego Seminarium Duchownego w Paryżu. Tam spotkał się z chrystusowcami, późniejszymi księżmi: S. Krupą, A. Michałowskim i B. Szykulskim. W Paryżu odbył studia filozoficzne zakończone w 1955 r. egzaminem, tzw. philosophicum. Po trzecim roku teologii, w czasie wakacji, został zwolniony i pozostał w Anglii. Podjął wtedy pracę w Londynie w luksusowym sklepie Harrodsa. Cały czas jednak nurtowały go przerwane studia teologiczne i ciągle utrzymywał kontakt z polskimi księżmi, m.in. z ks. Władysławem Czapskim. Rozważał wtedy wstąpienie do jakiegoś zgromadzenia zakonnego - do księży marianów czy pallotynów. Wybrał jednak Towarzystwo Chrystusowe.
30 czerwca przyjechał z Londynu do Francji, gdzie czekał na niego ówczesny przełożony ks. Wiktor Mrozowski. On to zawiózł kandydata do Hesdigneul-lez-Bethune. Tam 28 września, pod kierunkiem ks. Zygmunta Szwajkiewicza, Roman rozpoczął kanoniczny nowicjat. Po ukończeniu nowicjatu, 29 września 1961 r. złożył w Hedigneul pierwszą profesję zakonną. Po pierwszych ślubach zakonnych został skierowany do paryskiego Instytutu Katolickiego w Carmes, gdzie w seminarium miał dokończyć studia teologiczne. Obrzęd tonsury, udzielony w Paryżu 23 grudnia 1961 r. przez bpa E. Blancheta, wprowadził młodego Romana do stanu duchownego. Studia teologiczne ukończył w czerwcu 1962 r. W tym czasie przyjmował kolejne posługi liturgiczne na drodze do kapłaństwa: ostiariat i lektorat 17 marca 1962 r. w Wersalu, udzielone przez bpa Aleksandra Renarda, egzorcystat i akolitat 13 kwietnia tego samego roku w seminarium. Zakonną profesję dozgonną złożył 1 listopada 1963 r. w Hesdigneul na ręce ówczesnego przełożonego ks. Czesława Kamińskiego, delegata przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego. Studia teologiczne zakończył stopniem licencjata teologii. Pierwsze wyższe święcenia kapłańskie przyjął w 1963 roku: subdiakonat 19 grudnia w St. Omer, udzielony przez bpa Emile Blancheta, diakonat 21 grudnia w Arras i prezbiterat 26 grudnia w Bruay-en-Artois (P.-de-C.), udzielony przez bpa pomocniczego z Arras Andre Paranty w polskiej kaplicy pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Po święceniach kapłańskich rozpoczął się nowy okres pracy w życiu ks. Romana. Został mianowany kierownikiem Instytutu MB Częstochowskiej w Roubaix, gdzie prowadzono bursę dla chłopców. W tym Instytucie pracował już wcześniej, czekając tam na święcenia kapłańskie. W Instytucie był wychowawcą, prowadził równocześnie zajęcia z języka angielskiego, geografii i historii.
W 1965 r. został przeniesiony do Bruay-en-Artois do pracy duszpasterskiej jako wikariusz. Była to rozległa górnicza miejscowość z licznymi kopalniami węgla kamiennego, w których pracowało dużo Polaków, a parafia rozciągała się jeszcze na okoliczne osady górnicze. W parafii pracowało czterech chrystusowców, a dla usprawnienia pracy teren działalności został podzielony na cztery okręgi duszpasterskie. Ks. Antoni Adamski obsługiwał okręg przy kaplicy NSPJ, ks. Bogdan Szykulski osiedle Divion, ks. Sylwester Krupa osiedle Houdain, a ks. Roman otrzymał Bruay miasto, tzw. trójkę, oraz Labuissiere z okolicą. Odprawiał tam po trzy Msze Święte w każdą niedzielę i w święta. Były to kościoły pw. św. Marcina i św. Barbary oraz kaplica pw. św. Teresy. Księża ci zmieniali się okresowo, służąc wiernym w całej parafii. Przy wszystkich kościołach, oprócz Bruay, istniały salki do spotkań, a na Divionie był Dom Polski, dlatego też ks. Roman zwrócił uwagę na opuszczony zabytek w Bruay, była to wieża, tzw. Tour de Lambres, którą można było wykorzystać na sale dla Polaków. Kiedyś mieszkała tam rodzina, która już opuściła to lokum. Ks. Roman zwrócił się wtedy do Centralnego Biura Kopalnianego z zapytaniem, czy ten obiekt jest na sprzedaż. Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi, za zgodą ówczesnego proboszcza ks. A. Adamskiego, ks. Roman kupił ten obiekt. Dzięki pomocy parafian rozpoczęto odnawianie budowli, którą przeznaczono na miejsce spotkań. W parafii działały pod opieką księży stowarzyszenia i organizacje katolickie, z których szczególnie wyróżniała się grupa KSMP.
Po kolejnych trzech latach pracy w Bruay ks. Roman został przeniesiony do Aulnay-sous-Bois, gdzie pracował gorliwie dla dobra Polaków przez dziesięć lat, do 1978 r. Odprawiał tam polskie nabożeństwa, katechizował i służył pomocą w stowarzyszeniach polskich oraz odwiedzał polskie rodziny.
W 1978 r. powrócił do Bruay, a szczególnym celem jego pracy było ulepszanie Domu Polskiego, który mieścił się w zabytkowym Tour de Lambres. Tam gromadziła się młodzież na katechizację i urządzano spotkania religijne. W 1982 r., dzięki pomocy parafian, zabytkową wieżę pokryto łupkiem hiszpańskim, dzięki któremu obiekt nabrał lepszego wyglądu i dobrze się prezentował. Niestety, 8 stycznia 1984 r., w dzień mającej odbyć się młodzieżowej gwiazdki, wieża została podpalona i wypalona. Ks. Roman nie załamywał się tym nieszczęściem i był inicjatorem jej odbudowy. Powstała specjalna ekipa dla odbudowania zniszczonego obiektu, a parafianie nie szczędzili pieniędzy na jej remont. Po odbudowie od władz miejskich otrzymano zgodę na otwarcie tam kaplicy. W czerwcu 1984 r. bp Szczepan Wesoły, podczas wizyty duszpasterskiej w Francji, poświęcił pierwszą część odnowionej budowli. Po zakończeniu prac 2 grudnia 1984 r., więc prawie w przed dzień święta górniczego św. Barbary, kaplicę pw. Bożej Opatrzności poświęcił ks. Henryk Kulikowski, senior chrystusowców pracujących we Francji. Odtąd służyła ona dali polskiej społeczności. Ks. Roman pracował tam do 1998 i kiedy to został przeniesiony do Roubaix, a od 2002 r. został rezydentem w domu zakonnym w Hesdigneul.
W biografii, w której podsumował swoje życie kapłańskie, ks. Roman napisał: „[...] w życiorysie każdego księdza są przeżycia intymne, które on przeżywa wyłącznie sam w obecności Boga. Nie pisze się o nich, nie opowiada, gdyż sam Bóg wie o nich najlepiej i najprawdziwiej. Są spotkania z ludźmi chorymi, zrozpaczonymi lub z tymi, którzy zawsze modlą się za kapłana, aby on miał siłę, chęć i zdolność podołać swoim duszpasterskim obowiązkom [...]". Te słowa napisał na 25-lecie swojego kapłaństwa. Wydaje si że są one najlepszym podsumowaniem każdego życia kapłańskiego, a zwłaszcza ks. Romana Podhorodeckiego.
Swoją posługę duszpasterską we Francji zakończył 1 września 2003 r., kiedy to ze względu na stan zdrowia powrócił z Francji do Polski i zamieszkał w domu zakonnym chrystusowców w Ziębicach. We Francji przez 40 lat pełnił posługę duszpasterską w duszpasterskich placówkach polonijnych. W miarę swoich możliwości i zdrów włączał się do pracy duszpasterskiej. Interesował się również tymi Polakami pochodzącymi z Kresów Wschodnie którzy przeżyli, podobnie jak on, wojenną tułaczkę. 14 I tego 2006 r. został odznaczony Krzyżem Sybiraka.
Niestety, nadwerężone długoletnią pracą emigracyjną zdrowie ciągle się pogarszało. W niedzielę 10 stycznia 2010 r. ks. Roman Podhorodecki zmarł w ziębickim domu zakonnym w 84. roku życia, 50. roku życia zakonne oraz 47. roku życia kapłańskiego.
Uroczystości pogrzebowe, które zgromadziły współbraci zakonnych oraz miejscowych parafian, odbyły w czwartek 14 stycznia 2010 r. Rozpoczęły się w ziębickim zakonnym kościele parafialnym pw. św. św. Pio i Pawła koncelebrowaną Mszą Świętą, której przewodniczył wikariusz generalny Towarzystwa Chrystusowe ks. Krzysztof Grzelak. On też wygłosił homilię pogrzebową. Po końcowych modlitwach i podziękowania w kościele kondukt na cmentarzu ziębickim poprowadził proboszcz ks. Zbigniew Kutnik. Na koniec wikariusz generalny ks. Krzysztof Grzelak, nad otwartą jeszcze mogiłą, podziękował wszystkim, którzy oddali ostatnią posługę na ziemi zmarłemu ks. Romanowi Podhorodeckien
Ks. Roman Podhorodecki spoczął w kwaterze chrystusowców na cmentarzu w Ziębicach.

ks. Bernard Kołodziej SChr