Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. ks. Ludwik Słomiany



Ks. Ludwik Słomiany urodził się 23 maja 1930 roku w Dąbrowie jako syn Jana i Marii z domu Milo. Po ukończeniu szkoły podstawowej i zdaniu małej matury w gimnazjum w Lubaczowie, 29.09.1948 roku wstępuje do nowicjatu Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Rok później składa pierwsze śluby zakonne i podejmuje dalszą nauką w zakresie szkoły średniej w Małym Seminarium Towarzystwa w Ziębicach. W październiku 1952 roku rozpoczyna studia w Wyższym Seminarium Księży Chrystusowców w Poznaniu. Podczas studiów składa dozgonną profesję zakonną (8.9.1955) i otrzymuje kolejno święcenia niższe, subdiakonat i diakonat. W dniu 20.04.1958 roku, w katedrze poznańskiej otrzymuje święcenia kapłańskie z rąk księdza arcybiskupa Antoniego Baraniaka.
Posługę kapłańską i duszpasterską - jak większość nowowyświęconych księży z Towarzystwa Chrystusowego - rozpoczyna na Pomorzu Zachodnim, gdzie do każdej parafii przynależało podówczas jeszcze po kilka czy kilkanaście kościołów i kilka czy kilkanaście punktów katechetycznych, w których naukę religii prowadzili niemal wyłącznie księża.
Parafie, w których ks. Ludwik Słomiany pracował jako duszpasterz pomocniczy to kolejno: Brojce, Stepnica, Sarbia i Płoty. Przy pogodzie i w deszczu, wśród kurzu i zadymce śnieżnej, w upale i w mrozie przemierzał drogi parafii na motocyklu, spiesząc z posługą kapłańską. Nic go nie zrażało - kochał bowiem tych ludzi, których Pan postawił na jego kapłańskiej drodze i za wszelką cenę pragnął ich przybliżyć do Boga.
W 1964 roku zgłosił przełożonym swoją gotowość na wyjazd do Brazylii, do pracy wśród tamtejszej Polonii. Starania o paszport i wizy przeciągły się do marca 1966 roku.
9 marca Roku Milenijnego wyjeżdża ostatecznie z Polski i przybywa do Francji by tu w Hesdigneul-les-Bethune i Roubaix przygotować się na wyjazd do Polonii Brazylijskiej. Wyjazd ten jednak nigdy nie doszedł do skutku. Prośba księdza rektora Polskiej Misji Katolickiej we Francji skierowana do ówczesnego superiora księży chrystusowców we Francji o posłanie jednego z chrystusowców do Rouvroy, do pomocy chorującemu ks. Kazimierzowi Grabasowi, wpłynęła na zmianą decyzji przełożonych: ks. Ludwik Słomiany ma pozostać we Francji. Posłany do Rouvroy pomaga ks. Grabasowi a po jego śmierci, nominacją z dnia 18.12.1966 zostaje proboszczem tej parafii. Obsługuje jednocześnie Maricourt, gdzie realizuje rozpoczęte przez swego poprzednika dzieło - budową kaplicy polskiej pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli, która wnet stanie sią ośrodkiem wyodrębnionej parafii polskiej z własnym duszpasterzem.
Po dwunastoletniej, bardzo owocnej pracy duszpasterskiej w Rouvroy, ks. Ludwik otrzymuje nominację na duszpasterza odpowiedzialnego za parafią polską w Montigny-en-Ostrevent w diecezji Cambrai. Nową parafią obejmuje z dniem 1.09.1978 roku. Pracuje tu zaledwie 5 lat. Widząc potrzebą doświadczonego duszpasterza we Wingles wyraża zgodę na przejście do Wingles. Zaczyna tu dusz- pasterzować 5.11.1983 roku. Nowej parafii poświęca wszystkie swoje siły i umiejętności nabyte doświadczeniem. Nowej parafii poświęca całą resztę swojego 2ycia kapłańskiego. Utrudzony pracą w dniu 22 czerwca wyjeżdża na dwutygodniowy urlop. Jedyną urlopową niedzielę spędza w Beaulieu (Roche-la- Moliere, koło Saint-Etienne) u ks. Tadeusza Nowika TChr. Pomaga mu. Cieszy się ze spotkania braterskiego, ze spotkania z parafianami Beaulieu. W poniedziałek rano, w uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła, 29 czerwca 1987 r. rusza w dalszą wakacyjną drogę, która nie będzie długa i jednocześnie będzie najdłuższa, bo będzie drogą do Pana po nagrodę i na odpoczynek wieczny. Zmarł nagle w samochodzie około godziny 7.15 po przejechaniu 8 km drogi. Czując widocznie nadchodzący moment utraty przytomności zjechał na przydrożny parking.
Pogrzeb odbył się dnia 7 lipca 1987 roku. Na Mszy św. pogrzebowej, którą koncelebrowało 39 kapłanów (w tym 6 francuskich), kościół we Wingles ledwo pomieścił ludzi przybyłych z wszystkich parafii, w których we Francji pracował. Większość też udała się na cmentarz w Hesdigneul-les-Bethune, gdzie w grobowcu Towarzystwa Chrystusowego złożono jego doczesne szczątki.
Ogromna ilość ludzi i łzy w ich oczach to znak ich wdzięczności i uznania za jego kapłańską posługę, za jego wielkoduszne serce, za pracę kapłańską, która była bardzo wszechstronna: obejmowała posługą sakramentalną I katechetyczną, odwiedziny chorych zarówno w domach jak i w szpitalach, odwiedzanie rodzin, udzielanie się w Życiu organizacji polonijnych. Praca ta cechowała się wielką życzliwością wobec ludzi i to zarówno wobec Polaków jak i wobec Francuzów, ogromną troską o ich zbawienie i niezwykłą pogodą ducha przejawiającą się w uśmiechu i śpiewie. Każdemu zakłopotanemu też zawsze radził: „Un sourire et en avant — Uśmiechnij się i idź naprzód”.
To wszystko co docenili ludzie i co było bogactwem jego serca w swoich kapłańskich dłoniach zaniósł przed oblicze Pana. To wszystko niech Pan mu nagrodzi.

ks. Jan Guzikowski TChr