Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. ks. Kazimierz Jasiński



W pierwszych dniach kwietnia 1997 roku, podczas zjazdu przełożonych w Poznaniu, dotarła do nas smutna wieść, że w Stanach Zjednoczonych, w Detroit, zmarł ks. Kazimierz Jasiński, chrystusowiec. Zmarł nagle, w młodym wieku. Wydawać by się mogło, że był w pełni sił, w pełni swojej życiowej werwy, a jednak...

Urodził się 2 listopada 1946 roku w Rzepienniku Strzyżewskim, jako syn Stanisława i Marii z d. Makowiec. Ochrzczony został 17 listopada 1946 r. w kościele parafialnym w Rzepienniku Biskupim. Po ukończeniu szkoły podstawowej złożył egzamin i został przyjęty do Liceum Ogólnokształcącego w Bobowej. Po zakończeniu szkoły średniej podjął pracę w Urzędzie Gminnym w Rzepienniku Strzyżewskim, gdzie pracował przez cztery lata. Dwa następne lata przepracował w Urzędzie Gminnym w Wysowej.

16 września 1971 r. wstąpił do Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej i rozpoczął nowicjat w Kiekrzu. Pamiętam ten dzień, kiedy ks. Kazimierz przybył do Kiekrza wraz z kolegą, ks. Edwardem Sopalą. My byliśmy w Kiekrzu już od 15 sierpnia. Naszym magistrem był ks. Jan Jabłoński, a przełożonym domu ks. Antoni Klein. W godzinach przedpołudniowych w naszej gromadzie pojawiło się dwóch nowych kolegów. Jeden większy wzrostem, drugi mniejszy. Jakoś tak od samego początku przylgnęło do Kazimierza określenie "Mały Kaziu". Urzekł nas wielką dobrocią serca i koleżeństwem. Magister przydzielił mu odpowiedzialność za gości i pokoje gościnne i swoje obowiązki spełniał zawsze sumiennie, chociaż nasz nowicjat był czasem wielkiej pracy. Był pierwszym "pełnym" nowicjatem w Kiekrzu, gdyż nasi poprzednicy przyjechali tu jeszcze z Ziębic. Na dodatek przedłużono nam go o jeden miesiąc, ponieważ początek roku akademickiego w Seminarium przesunięto z września na październik.

Po ukończonym nowicjacie Kazimierz Jasiński złożył pierwszą profesję zakonną w dniu 29 września 1972 r. w Domu Głównym Towarzystwa w Poznaniu. Czas formacji seminaryjnej nie oszczędził mu między innymi cierpienia, które przyjmował z pełnym poddaniem się woli Bożej.

W dniu 31 maja 1978 r. z rąk ks. bpa Mariana Przykuckiego przyjął w katedrze w Poznaniu święcenia kapłańskie. Po święceniach kapłańskich pracował w parafii pw. Św. Ap. Piotra i Pawła w Ziębicach. Był wikariuszem i kapelanem w miejskim szpitalu. Bardzo poważnie traktował swoje obowiązki, a chorym i potrzebującym okazywał wiele poświęcenia. Był też przyjacielem wielu lekarzy. Służba zdrowia cieszyła się z jego posługi i koleżeństwa.

l września 1982 r. otrzymał nominację na współpracownika w sekretariacie Zarządu Głównego Towarzystwa Chrystusowego i został przeniesiony do Domu Głównego w Poznaniu. Pracował, stając do pomocy i dyspozycji ks. Piotra Biolika. Pracował z wielkim zapałem i poświęceniem, jednak wciąż powracała coraz silniejsza myśl, by wyjechać do pracy wśród Polonii Zagranicznej. Tak też się stało. 22 października 1983 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Pracował w Sterling Heights, w Halifax (Kanada), w Toledo, Dekatur, Atlancie, w Hallandale i na Livonii. Tu, w nocy l kwietnia br. odszedł do Pana po wieczną nagrodę.

Szykował się na przyjazd do Polski w dniach odwiedzin Ojca Świętego. Miał wiele różnych planów i zamierzeń, których już nie zrealizował. Pan przeciął nić jego życia, a wieczność nie oddaje swoich dzieci, bo one należą już do niej nieodwracalnie.

Tego samego dnia, kiedy w Stanach Zjednoczonych odbywał się pogrzeb śp. ks. Kazimierza, tj. 4 kwietnia, o godz. 18 w jego rodzinnej miejscowości została odprawiona Msza św. pogrzebowa, której przewodniczył wikariusz generalny Towarzystwa Chrystusowego ks. Antoni Klein. Uczestniczyli w niej także: ks. Władysław Kołtowski, proboszcz z Pyrzyc oraz trzej kursowi koledzy Zmarłego; ks. Krzysztof Ośka, ks. Kazimierz Kotlarz i ks. Tomasz Koszyk, który wygłosił kazanie.

Na Mszę św. przybyło wielu znajomych i bliskich, koledzy z pracy, sąsiedzi. Kościół wypełniony był wiernymi, wśród których szczególną uwagę zwracała Mama zmarłego Kapłana, pełna bólu, ale i jakiejś wielkiej nadziei. Taką głębię można było dostrzec w jej twarzy i wielkie oddanie się Panu w tym cierpieniu. Z bardzo głębokim wzruszeniem przeżyłem tę uroczystą Mszę św. za zmarłego naszego kolegę i przyjaciela. Odszedł pierwszy z naszego kursu, jakby rozpoczynając ten ostatni etap przybliżenia się do Pana. Odszedł w oktawie świąt Zmartwychwstania Pańskiego. W jakiś sposób przybliżył prawdę o wieczności, o naszym przeznaczeniu, powołaniu do wieczności w Tym, który nas wezwał.

Niech Dobry Pasterz przyjmie Twoją, Kaziu, posługę. I całe Twoje życie. Niech da Ci udział w swoim zmartwychwstaniu.

A na koniec mamy do Ciebie prośbę, oręduj za nami przed Panem!.

ks. Tomasz Koszyk TChr

Pogrzeb ks. Jasińskiego

W czwartek (3 kwietnia 1997 r.), w kościele Matki Bożej Częstochowskiej w Sterling została wystawiona trumna ze zwłokami zmarłego ks. Kazimierza Jasińskiego. Nieszpory żałobne prowadził ks. Rudzewicz. Ksiądz Prowincjał wygłosił homilię, w której ukazał drogę życiową zmarłego ks. Kazimierza i jego pracę w prowincji od roku 1983. Po angielsku przemawiał ks. Darrell, wikariusz z parafii św. Floriana w Hamtramck, Michigan.

Pogrzeb odbył się w piątek. Mszę św. pogrzebową celebrował Ks. Prowincjał, a kazanie wygłosił jego kolega kursowy ks. Józef Migacz, który przyjechał w środę, aby między innymi ks. Kazimierza odwiedzić i nic nie wiedział o jego śmierci.

Archidiecezję Detroit reprezentował bp Kevin Britt, który przemówił po Komunii św.

Na cmentarzu Resurrection w Clinton Township modlitwy prowadził ks. Edward Traczyk, również kolega kursowy ks. Kazimierza.

W pogrzebie wziął udział ks. infułat Wawrzyniec Wnuk i ks. prałat Jagodziński z Orchard Lakę.

Z naszej prowincji na pogrzeb przybyło ponad 20 kapłanów. W sumie około 40 kapłanów wzięło udział w pogrzebie, były również Siostry Felicjanki z Livoni, Siostry Misjonarki Chrystusa Króla, Siostry Westiarki z Hamtramck, wierni z parafii Matki Boskiej Częstochowskiej oraz delegacje z parafii w Toledo, Oshawa i Miami, gdzie pracował zmarły ks. Kazimierz.

Lekarz po sekcji zwłok wydał orzeczenie, że przyczyną zgonu był atak serca.

ks. Andrzej Maślejak TChr, prowincjał