Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. brat Zygmunt Mizerny



Za równy miesiąc obchodziłby 55-lecie swojej dozgonnej profesji zakonnej. Niestety, PAN Życia i śmierci powołał go do siebie i ten kolejny swój jubileusz będzie już obchodził razem ze współbraćmi, którzy poprzedzili go w drodze do wieczności.
Brat Zygmunt Mizerny urodził się 18 maja 1922 roku w miejscowości Góra pow. Poznań. Syn Franciszka i Józefy z domu Nowak. Ochrzczony został 28 maja 1922 r. w rodzinnej parafii Tarnowo Podgórne. W rodzinnym kościele przyjął też 27 maja 1943 r. I Komunie świętą. Po ukończeniu 7. klasowej Szkoły Podstawowej pomagał rodzinie wraz z nią przeżył również okres okupacji. Do Towarzystwa Chrystusowego wstąpił 25 września 1948 r. w Poznaniu. Miejscowy proboszcz, ks. Kazimierz Mazur napisał wtedy, iż jest to młodzieniec nieco starszy, ale religijnie wychowany i przy pomocy łaski Bożej wytrwa w swoim powołaniu. Po okresie aspirandatu, 18 marca 1949 r. rozpoczął kanoniczny nowicjat w Morasku. Podczas jego trwania 6 czerwca 1949 r. przyjął sakrament bierzmowania w Poznaniu w parafii na Głównej. Nowicjat zakończył 19 marca 1950 r. złożeniem pierwszej profesji zakonnej. W podaniu do przełożonego generalnego napisał wtedy: „ufam, że za laską Bożą, a pod szczególną opieką Matki Najświętszej, wytrwam do końca...”. Po kolejnych ponawianych ślubach zakonnych, swoją profesję dozgonną złożył 19 marca 1953 r. w Puszczykowie na ręce przełożonego generalnego ks. Ignacego Posadzego. Po pierwszej profesji zakonnej został na krótko przeniesiony do Puszczykowa, skąd powrócił do Moraska, gdzie pracował w gospodarstwie do marca 1957 r. Wtedy to decyzją przełożonych został skierowany do domu zakonnego w Ziębicach, gdzie pracował w gospodarstwie do maja 1959 r. Dodać trzeba, iż wtedy tam mieścił się nowicjat Towarzystwa. Stamtąd na przeszło dwa lata powrócił do Moraska, gdzie pracował do listopada 1962 r. Przełożony Generalny dziękował mu wtedy zwłaszcza za „wybitne podniesienie poziomu gospodarstwa rolnego oraz za wszystkie starania zmierzające do pomnożenia dobra Towarzystwa”. Kolejną decyzją przełożonych został powtórnie skierowany do Ziębic, gdzie pracował w gospodarstwie do maja 1971 r. W czerwcu 1971 r. przełożony generalny ks. Wojciech Kania przeniósł brata Zygmunta do Kiekrza, dokąd został przeniesiony nowicjat Towarzystwa. Bratu Zygmuntowi powierzono wtedy obowiązki gospodarskie oraz ogrodnicze. Kolejnym dekretem przełożonych 8 października 1975 r. został przeniesiony do domu zakonnego w Puszczykowie. W domu tym pracował do 15 listopada 1985 r. skąd został przeniesiony do Domu Głównego w Poznaniu, w którym pracował aż do samego końca. W życiu brata Zygmunta jest również jeden epizod zagraniczny, otóż w 1979 r. przez kilka miesięcy wraz z bratem Ludwikiem Plutą pracowali w Genzano we Włoszech, gdzie prowadzili prace remontowe i porządkowali teren obok istniejącego tam domu zakonnego.
We wszystkich placówkach do których został skierowany, do powierzonych obowiązków odnosił się z wielką sumiennością i gorliwością. Dla niego nie było różnicy w kierowaniu pojazdami, poczynając od zaprzęgu konnego, poprzez traktor, motocykl do samochodu włącznie. Zostało to dostrzeżone przez współbraci i bezpośrednich przełożonych, którzy przy różnych okazjach dziękowali bratu Zygmuntowi za te posiadane cechy. Potrafił również swoje obowiązki zawodowe dobrze dzielić z bogatym życiem wewnętrznym. Jeszcze w nowicjacie założył sobie zeszyt, w którym notował, najpierw codziennie, krótkie myśli wyniesione i zapamiętane z rozmyślania. Później zapisywał w nim cytaty potrzebne do życia duchowego, które zapadały mu do serca z przeczytanych książek. Nigdy nic odmawiał swojej pomocy tym, którzy się po nią zwracali. To dzięki niemu wielokrotnie wymieniane zamki w drzwiach, zawsze posiadały komplety dobrze dorobionych kluczy. Potrafił również usuwać wszelkie awarie, nawet przy windach osobowych. Był po prostu człowiekiem, którego określało się jako tzw. „złota rączka”, wszystko cokolwiek robił, musiało dobrze funkcjonować.
Swój srebrny jubileusz zakonny obchodził w domu nowicjackim w Kiekrzu. Otrzymał wtedy obok wielu życzeń, specjalne przysłane przez ks. Ignacego Posadzego - Ojca Współzałożyciela zgromadzenia: „.. .korzystam z tej sposobności, by podziękować Ci za wszystko, co na przestrzeni 25. lat uczyniłeś dla sprawy Bożej oraz dla dobra naszego Towarzystwa. Dziękuję Ci za tę autentyczną postawę życia zakonnego oraz za ten budujący przykład, którym przyświecasz Twojemu otoczeniu. Przyrzekam pamiętać o Tobie w szczególniejszy sposób w czasie każdej mojej Mszy świętej oraz w czasie moich modlitw kapłańskich...”
19 marca 2000 r. brat Zygmunt obchodził uroczyście swój złoty jubileusz pierwszej profesji zakonnej. Przełożony generalny ks. Tadeusz Winnicki przedstawił wtedy zebranym, a zwłaszcza młodszemu pokoleniu, pełną poświecenia pracę brata Zygmunta w zgromadzeniu. Na obrazku jubileuszowym brat Zygmunt napisał: „Bądź uwielbiony, o Panie za Twe hojne dary” oraz „Dobry Boże, okaż miłosierdzie wszystkim, których postawiłeś na drodze mojego życia”.
W ostatnim czasie zdrowie brata Zygmunta zaczęło się pogarszać. Przebywał nawet w szpitalu, skąd jednak powracał pełen swojej siły i żywotności. Po kolejnym pogorszeniu się stanu zdrowia znów na kilka dni poszedł do szpitala, skąd powrócił w czwartek 17 lutego. Był jednak już coraz słabszy, w sobotę 19 lutego 2005 r. przyjął jeszcze sakrament chorych i o godz. 14.15 cicho zmarł. Wieczorem odbyło się w holu Domu Głównego pożegnanie zmarłego brata Zygmunta, któremu przewodniczył wikariusz generalny ks. Zbigniew Rakiej.
Uroczystości pogrzebowe brata Zygmunta z udziałem zgromadzonych współbraci, sióstr zakonnych, rodziny zmarłego i znajomych rozpoczęły się w środę 23 lutego. Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył wikariusz generalny ks. Zbigniew Rakiej, a homilię pogrzebową wygłosił sekretarz generalny ks. Edward Strycharz. Dalsze uroczystości odbyły się cmentarzu miłostowskim, którym przewodniczył również wikariusz generalny, on też poprowadził kondukt pogrzebowy, w ostatnim zaś słowie podziękował wszystkim uczestnikom tej żałobnej uroczystości. Brat Zygmunt spoczął w kwaterze chrystusowców na cmentarzu miłostowskim.

Ks. Bernard Kołodziej TChr