Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. brat Antoni Stałowski



Urodził się 06.09.1916 r. w miejscowości Dębogórski Młyn, pow. Szubin, woj. poznańskie. Rodzicami byli Marcin i Anna z domu Mącznikowska. Ukończył 4 oddziały szkoły podstawowej w Sipiorach.
Do Towarzystwa Chrystusowego w Potulicach wstąpił 24.03.1938 r. i rozpoczął nowicjat 18 marca, jednak nie ukończył z powodu wybuchu II wojny światowej. Ponownie rozpoczął 28.09.1946 r. w Poznaniu. Pierwszą profesję złożył 29.09.1947 r. w Morasku, drugą 29.09.1948 r. również w Morasku. Natomiast dozgonną profesję złożył 29.09.1950 r. w Puszczykowie.
Od 1947 r. do 10.08.1948 r. pracował w Puszczykowie jako kucharz, potem w Ziębicach do 15.06.1950 roku. Jako szafarz domowy był w Szczecinie (15.06.1950 – 25.04.1952). Ponownie był kucharzem i kierownikiem kuchni w Poznaniu od 25.04.1952 do 23.10.1958 r., następnie kucharzem w Morasku od 23.10.1958 do 01.04.1959 roku. Wrócił do Puszczykowa, gdzie był ogrodnikiem od 01.04.1959 do 20.09.1963 roku. Potem jako ogrodnik pracował w Ziębicach (20.09.1963 – 01.03.1965) i ponownie w Puszczykowie (01.03.1965 – 20.10.1970). Następnie pracował w pralni w Domu Głównym w Poznaniu i od 01.09.1971 r. był gospodarzem oraz kucharzem w Łomiankach.
W dniu 01.04.1974 r. brat Antoni Stałowski został przeniesiony do Puszczykowa, gdzie zmarł 22.09.1987 roku. Został pochowany na tamtejszym cmentarzu.

***

Urodził się 6 września 1916 r. w Dębogórskim Młynie, dzisiaj miejscowość włączona do Sipior. Do Towarzystwa Chrystusowego w Potulicach wstąpił w 1938 r. Nowicjat przerwała zawierucha wojenna. Został wywieziony do Niemiec na przymusowe roboty. Powrócił z Niemiec w 1947 r. Po wojnie pracował na placówkach Towarzystwa Chrystusowego: w Poznaniu i Morasku, Bydgoszczy i Ziębicach, a w ostatnich latach w Łomiankach i Puszczykowie.

Brata Antoniego zapamiętałem, jako krzątającego się wokoło kuchni w Domu Poznańskim. Gdy zaglądałem do kuchni zapytał mnie: chyba chcesz herbaty. Tu esencja tam woda przegotowana. W tym codziennym zabieganiu, zwłaszcza za czasów stalinowskich. Dom Poznański był przepełniony, nie zdarzyło się, by kogoś odprawił z niczym, a kleryków zapytywał jak się czują i jak idzie im nauka. Słyszało się nieraz zachętę: ucz się ucz i bądź dobrym księdzem.

Chorował i niedomagał już od kilku lat. Miał już nawet częściowy wylew na ulicach Warszawy i gdy przyjechał do Puszczykowa czuł się jakby lepiej, ale niestety powoli następowało pogorszenie stanu zdrowia. Trzymał się jednak dzielnie. Gdy rano zaniesiono mu Komunię św., to już był wieczorem w kaplicy na nabożeństwie. Tak też było poprzedniego dnia w poniedziałek. Nazajutrz był już stosunkowo wcześnie w kaplicy, uczestniczył we Mszy św. i przyjął Komunię św. Zasiedliśmy do śniadania i zaraz na początku zasłabł. Zaniesiony na pokoik, zaopatrzony Sakramentem Chorych zakończył doczesne życie. Nikt tego się nie spodziewał, może i on sam, choć dnia poprzedniego mówił do ks. Superiora Czesława Kamińskiego: ..Chciałbym umrzeć"!

Modlił się dużo. Odmawiał liczne modlitwy, szczególnie do Miłosierdzia Bożego, między innymi także o szczęśliwą śmierć i chyba został wysłuchany.

Przy umierającym odmawiał koronkę do Miłosierdzia Bożego Brat Piotr Szafranek i inni obecni. Brat Antoni zakończył życie o godz. 8.00.

W czwartek dnia 24 września pogrzeb śp. Brata Antoniego. Msza św. pogrzebowa w kościele parafialnym w Puszczykowie o godz. 13.30. Mszy św. koncelebrowanej przewodniczy Wikariusz Generalny ks. Ryszard Bucholc w asyście 30 kapłanów. Na uroczystości żałobne przyjechali klerycy z Domu Głównego w Poznaniu i delegacje z poszczególnych Domów Towarzystwa. Przyjechała też rodzina Brata Antoniego: trzech braci i jedna siostra z rodzinami. Kazanie wygłosił Ksiądz Superior Czesław Kamiński. Mówił m.in. ..Nie można mieć szczęśliwszej śmierci, gdy rano uczestniczy się we Mszy św. i przyjmuje Komunię św. i zaraz przechodzi się do wieczności". Oprawa liturgiczna ze śpiewem naszych kleryków dodaje splendoru żałobnej uroczystości.

Po Mszy św. kondukt podąża na cmentarz puszczykowski. Ciało Brata Antoniego spocznie obok śp. ks. Tadeusza Długopolskiego oraz Brata Wincentego Walczaka. Słowo żałobne wygłasza Wikariusz Generalny ks. Ryszard Bucholc: dziękuje Bratu Antoniemu za wierne trwanie w Towarzystwie i prace, jakie spełniał we wszystkich Domach Towarzystwa. Najpierw w Potulicach, po wojnie w Poznaniu i Morasku, Bydgoszczy i Ziębicach, a w ostatnich latach w Łomiankach i Puszczykowie. Kieruje również słowa pociechy i ufności do rodziny, która tak licznie przyjechała na pogrzeb.

Tak jak słońce zaświeciło w czasie Przeistoczenia podczas Mszy św. i nadal świeciło na pogodnym niebie w czasie pogrzebu, tak niechaj blask płynący z Miłosiernego Serca Jezusowego niech Cię uszczęśliwia na wieki. Drogi nasz i Kochany Antosiu!

br. Bolesław Westfal TChr