Wszystko dla Boga i Polonii...

+ śp. ks. Wiktor Mrozowski



Urodził się 07.10.1913 r. w Toruniu. Rodzicami byli Bernard i Julianna z domu Rozwadowska. Gimnazjum typu klasycznego im. Mikołaja Kopernika w Toruniu ukończył w 1932 roku.
Do Towarzystwa Chrystusowego w Potulicach wstąpił w 1932 r. i w październiku rozpoczął nowicjat. Pierwszą profesję zakonną złożył 16.10.1933 r., dozgonną 16.10.1936 roku – także w Potulicach. Studia filozoficzne odbył w Gnieźnie, teologiczne w Poznaniu. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk Założyciela kardynała Augusta Hlonda w dniu 03.06.1939 r. w Poznaniu. Po święceniach został mianowany prefektem Domu Towarzystwa Chrystusowego w Potulicach.
Gdy wybuchła II wojna światowa i Niemcy zajęli Potulice, ks. Mrozowski został wikariuszem przy kościele Chrystusa Króla w Toruniu. Aresztowany 07.12.1941 r. został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau i przebywał w nim do końca wojny.
Uwolniony z obozu organizował na terenie Niemiec duszpasterstwo dla Polaków. Od 01.04.1951 r. sprawował obowiązki Superiora Generalnego Towarzystwa Chrystusowego we Francji, Niemczech i Włoszech. Przeniósł się wówczas do Francji, by na tym terenie tworzyć placówki duszpasterskie dla Polaków. Przyczynił się do powstania domu Towarzystwa w Hesdigneul. W dniu 01.09.1962 r. został duszpasterzem w Beaulieu (Loire), gdzie zmarł 05.02.1978 roku i tam też został pochowany.

***
Mimo iż stosunkowo nie najgorzej przedstawia się sprawa powołań kapłańskich i misyjnych w Polsce, stale mało jest tych „co mają siać”. Stale też napływają nowe zapotrzebowania na duszpasterzy polonijnych. Tym bardziej, że ostatnio w szybkim tempie rośnie liczba tych, którzy wskutek choroby, podeszłego wieku i śmierci opuszczają polonijne placówki duszpasterskie. Wielu bowiem księży pracujących dla Polonii szczególnie w Europie zachodniej rekrutowało się z tych, których II wojna światowa rzuciła na zachód i tam już zostali. Byli to już wtedy w r. 1945 ludzie w sile wieku - dlatego dziś, po 33 latach muszą ustępować pola walki młodszym.
I Towarzystwo Chrystusowe rozpoczynało swą działalność wśród Polonii po II wojnie właśnie siłami tych, którzy szczególnie po przejściu więzień i obozów hitlerowskich byli na terenie Niemiec czy Francji.
Dnia 4 lutego br. pożegnaliśmy jednego z najbardziej zasłużonych pionierów Towarzystwa w duszpasterstwie dla Polonii.
Ksiądz Wiktor MROZOWSKI urodził się 7 października 1913 r. w Toruniu. Do Towarzystwa Chrystusowego wstąpił w roku jego powstania - 1932. Studia odbywa w Gnieźnie i Poznaniu i 3 czerwca 1939 r. otrzymuje z rąk ks. kard. prymasa A. Hlonda święcenia kapłańskie. Zaraz też zostaje prefektem w Potulicach. W pierwszych lataćch wojny 1939-41 pełni funkcję wikariusza w parafii Chrystusa Króla w Toruniu. W roku 1941 aresztowany przez gestapo, przez różne mniejsze obozy zostaje w końcu wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau, w którym przebywa do końca wojny. Natychmiast po wyzwoleniu z całym zapałki angażuje się do duszpasterstwa Polaków na terenie Niemiec Zachodnich. Od 1951 r. na prośbę Przełożonego Generalnego ks. I. Posadzego i z upoważnienia Stolicy Apostolskiej organizuje placówki Towarzystwa Chrystusowego na terenie Francji. Zostaje mianowany Superiorem Regionalnym czyli Przełożonym na Francję, Niemcy Zachodnie i Włochy. Przez 10 lat wytężonej pracy i zabiegów czynionych z wielką umiejętnością i wręcz wyjątkowym taktem i kulturą zdobył w bardzo trudnym terenie realne podstawy pracy dla francuskiej prowincji chrystusowców. Tak, że właściwie można by go nazwać założycielem prowincji francuskiej. W tym czasie podjął szereg inicjatyw, które wydały konkretne owoce, jak otwarcie nowicjatu Towarzystwa i jakby filii Seminarium Zagranicznego, dzięki czemu zrealizowało się szereg powołań spośród Polonii. Utworzył też instytut dla chłopców polskich, coś w rodzaju niższego seminarium, który pod nazwą Instytut Matki Boskiej Częstochowskiej ostatnio miał siedzibę w Roubaix. Od roku 1962 ks. Mrozowski jako duszpasterz Polonii objął placówkę w Beaulieu, osadzie górniczej zdominowanej przez element polski, położonej blisko Saint-Etienne w departamencie Loire. Jest to ośrodek polonijny o przebogatej tradycji - datujący swój początek na rok 1914. W 1964 roku już ks. Mrozowski łączył swój srebrny jubileusz kapłaństwa ze złotym jubileuszem polskiego Beaulieu. Pełnych 15 lat pracy w tej oazie polskości na południu Francji cechowało się bardzo gorliwą pracą duszpasterską - stałym systematycznym odwiedzaniem obłożnie chorych rencistów i emerytów górniczych, załatwianiem szeregu spraw dla bezradnych nieraz starszych i schorowanych Polaków. Ale też były to lata pracy dla kultury polskiej i dobrego imienia Polski wśród ludności francuskiej. Podtrzymywanie orkiestry polskiej, zespołu folklorystycznego, organizowanie festiwali polonijnych - nie odbywało się bez udziału uśmiechniętego zawsze i sympatycznego ks. Wiktora. Jeszcze na krótko przed śmiercią zamawiał z Polski materiał na łowickie stroje dla zespołu z Beaulieu.
Wyjątkowym umiłowaniem ks. Mrozowskiego była zawsze młodzież polonijna - co jest zrozumiałe dla każdego, kto chce widzieć przyszłość dla Polonii. Młodzieży w Beaulieu poświęcał w każdym tygodniu 3 razy po 3 godziny. Był obecny na zebraniach, próbach do występów, organizował wycieczki. Ostatnio każdego roku przysyłał do Polski cały autokar młodzieży i bardzo cieszył się, kiedy młodzież nawet francuska wracała zachwycona naszą Ojczyzną.
Piszący te kilka słów wspomnienia o ks. Wiktorze, miał okazję spotkać się z nim i jego pracą w roku 1976 - bezpośrednio po pierwszym ataku serca. Było to spotkanie jakże pouczające i wręcz fascynujące. Ks. Mrozowski urzekał wprost swoją kulturą osobistą, grzecznością i delikatnością, mimo że to cnoty dziś niemodne - chciało się mu tego zazdrościć. Porządek w pracy, systematyczność i obowiązkowość mogły aż męczyć, ale też wprawiały w podziw postronnego obserwatora.
Idealnie współpracował z miejscowym duszpasterzem francuskim, z którego gościnności w kościele stale korzystała Polonia z Beaulieu. Byli prawie że przyjaciółmi.
Odszedł więc po nagrodę do Pana człowiek - symbol dobrych chrześcijańskich i kapłańskich wartości. Wartości głęboko humanistycznych, do których nasza techniczna cywilizacja coraz bardziej wyciąga zmęczone ręce. Odszedł ksiądz polski, który dla imienia Polaka stale zdobywał szacunek i podziw innych narodowości, przez swą pełną godności postawę zewnętrzną i wewnętrzną - Pan na pewno powiedział do niego: „pójdź sługo dobry i wierny...”

ks. Michał Kamiński TChr.